Старонка:Uspaminy. Jadwihin Š.pdf/42

Гэта старонка не была вычытаная

dziŭsia wypuścić na wolu niepažadanaha dla nas tawaryša.

Prykraje, ciažkoje, wielmi ciažkoje ŭražeńnie zrabiŭ na nas heny wypadak, nu-ale ničoha nia zrobiš: u najlepšaj siamiejcy mohuć być kaleki...

Czakali nas wypadki jašče horšyje, jašče bolš balučyje.

Pakazaŭsia niejki čyn i staŭ wyklikać proźwiščy ŭsich žydkoŭ, jakije byli pamiž nas.

― Pa što hetaja štuka? - spytalisia my.

― Im treba zjawicca ŭ turemnuju kantoru, ― adkazaŭ čyn.

― Pa što? ― znoŭ pytajemsia.

- Tam wyjaśnicca, - adkazali nam.

— Biaz ahulnaj narady i pastanowy jany ad hetul nia wyjduć! Pryjdzicie praz paŭhadziny, rašuča skazali my.

Narada. Sabralisia ŭ najbolšaj kamery, ale i tam, razumiejecca, ciesna było.

Spierša byli hałasy, kab nia wypuščać tawaryšoŭ, ale samyje žydki zapratestawali prociŭ hetaha, kab časam nia wyzwać hetym niejkaha niepažadanaha prymusu z boku turemnaha načalstwa.

Praz poŭhadziny jany wyjšli i... ŭžo nie wiarnulisia.


Jak paśla my dawiedalisia - ich usich adrazu wysłali na "rodinu". Heta značycca, što ich parazwozili pad apiekaj žandaroŭ da backoŭ i tam zdali ich pad rospiski...