Старонка:Uspaminy. Jadwihin Š.pdf/49

Гэта старонка не была вычытаная

"Не течет река обратно:
Что прошло-того не будет..."

Znajšli my i jašče adnu zaniatku, dyj nat' wielmi pryjemnuju: kancerty.

Śmiešna ciapier moža kamu wydacca, jak možna było dawać kancerty ŭ Butyrskaj turmie, a tymčasam prachodzili jany wielmi cikaŭna, hładka, udała.

Aprača ahulnaha, narychtowanaha pamiž saboj choru, wystupali asobnyje kancertanty: salisty, duety, trio, kwartety i h. d. Pamiž imi byli takije hałasy, jakije možna było pačuć tolki z dobraj teatralnaj sceny. Byli deklamacyi, manalohi, ekspromty. Z wialikaj lubotaj možna było usio heta słuchać.

Inšym znoŭ razam ― wyklikali my načalnika turmy-pałkoŭnika-prozwišča katoraha ŭžo nie pamiatuju-bytcam u wielmi wažnaj sprawie. Jon zaŭsiody zjaŭlaŭsia ŭ chutkim časie. Ale treba było bačyć jaho, jak akružony hramadoj studentaŭ-jon-to čyrwanieŭ, to bialeŭ. Užywać jakich kolačy represijaŭ proci studentaŭ, widać, jamu było zabaroniena, dyk byŭ, dryžučy pierad swaim staršym načalstwam, pasłuchniany.

A, praŭdu kažučy, nijakaj sprawy da jaho my nia mieli: oś tak tolki, aby čymsia z nudy zaniacca.

Pałkoŭnik stajaŭ, a ŭwakoł jaho hudzieli maładyje hałasy:

— A što čutno ŭ Jokahamie? a što dzie-