Старонка:Uspaminy. Jadwihin Š.pdf/50

Гэта старонка не была вычытаная

icca u Konho? Szto z tureckim sultanam? ci praŭda, što jaho žonki źbiehli?-i hetak dalš — u tym samym napramku.

Jon razumieŭ, što tut strojać žarty, ale trymaŭsia jak moh, kab nie stracić swajej pawahi: wykručywaŭsia jak ujun, kab u čym kolacy nie zdradzicca, i kali ŭžo dawaŭ drapaka ad nas, to my daskanalna bačyli, što nat najlepšaja maskoŭskaja łaźnia nie mahla tak dahadzić panu pałkoŭniku, jak dahadzili jamu my.

Hetak pierakuliwali my dzień za dziańkom... Ale čym dalš jany ciahnulisia, nastroj rabiŭsia tym bolš sumny. Prychodziłasia šukać nowych sposabaŭ, kab padtrymać, ažywić puls maladoha, niaprywykšaha da takich abstawinaŭ, žyćcia.

Pamiž siabrukoŭ našaha--Mienskaha Ziemlačestwa najciažej prychodziłasia ad takoha žyćcia-jak najbolš uražliwamu dušoj ― Iwasi.

Kidaŭsia jon na nary, wyciahiwaŭsia ŭ doŭžki i pačynaŭ wyć-nastajašča wyć waŭkom.

Chto nie padchodziŭ z tawaryšoŭ dapytywacca: što jamu takoje?-jon koratka i nat siardzita adkazywaŭ:

― Wyć chaču-nu i wyju! nia pieraškadžaj hołasu majej dušy!

― Nu, dyk i wyj,-raili jamu tawaryšy,--heta pamahaje.

Ale ŭskoraści Iwasia znajšoŭ druhuju sabie zaniatku: zakachaŭsia! Znajšoŭ sposab u Centralnaj Butyrskaj turmie - zakachacca! Praŭda, my-ziemlaki--dobra jaho wiedali: