Biełarus (1913)/1913/1/Piszuć da nas/M. Ziembin
← Jak u baśni | M. Ziembin, Mińsk. h. Bar. p. Публіцыстыка Аўтар: Ядвігін Ш. 13 студзеня 1913 году |
Z czużych staron → |
M. Ziembin, Mińsk. h. Bar. p. Pakul prystuplu da apisańnia zdareńnia, to pawinien piersz trochi paznajomić czytaczou z Ziembinem. Miast. Ziembin heta hłuchi kutok biełaruski i zabyty Boham i ludźmi.
Na pahlad hledziuczy nawat jano i pieknaje pakażecca: jość kaścioł i cerkou murawanyje, ale malicca duża nima kamu nie uważajuczy na toje, szto parafii wialikije i nienadta dalokije, ale wiedama, szto ciapieraszni świet usio honicca za czużym dy za nowym, a staroje swajo kidajuć. Zabylisia swajej rodnaj mowy biełaruskaj, i czytańnia, katoraja jość lustram duszy każdaha biełarusa. Ale nakinulisia ciapier na ksionżki druhoj mowy i wyczytali tam, szto nima Boha; to i niachodziać ciapier ani u kaścioł, ani u cerkau. Ale zatoje czuć niekażdy dzień u Ziembinie korczmy i tajnyje szynki pouny ludziej, s czaho wychodzie zładziejstwy i razbojstwy.
6 Snieżnia prajszouszaha hodu było woś jakoje zdareńnie: Pan Dżyniewicz s Sirputowa dau mużykom czmialawickim barysza na brata pa 15 kap. (maiontek Sirputowa i wioska Czmiali nachodziacca pou wiarsty ad Ziembina). Muzyki rady hetamu zdareńniu pryłażyli swaich pa niekolki kapiejak i zrabili papojku u miasteczku, u Mouszy katoraha jany nazywajuć „dziadźkam“. Prauda szto można nawat jaho nazwać i baćkam bo nikoli hroszy nie biare, ani za harełku ani za tawary, ale u wosień jeździe tak, jak zawuć pa „asianinie“ i patrochi biare usiaho z haspadarki, dla mużyka hety drob dabra niczoha nieznaczyć jak jany haworać, a dla żyda jość wialiki „geszeft“. To wot u hetaha dabradzieja sabralisia u kamorku piacioch haspadarou i stali wypiwać s markoty, szto nima jak dastawać siena z bałota i narakali na biezmaroznuju zimu. Wypiuszy dobra naszy „rycary“ stali sporyć a palitycy i dajszli da taho szto adzin haspadar Daniła Żylinski nazwau swaich subutylnikau durniami. A siabie jon liczyu za razumnaha, bo niekolki hod tamu nazad zabiu czaławieka i nia byu pakarany. Ale ciapier zrabiłasia inaczej. Była użo pounacz. Napilisia naszy znajomyje da taho, szto zabylisia, szto jany jość ludzi. Prystupiła złość zwiarynaja wyciahawajuć jany Żylinskaha z za stała wiaduć jaho na rynak tut jaho pawaliuszy burkaj haławu nakryli i stali pa im skakać. Hetak, dobra pacieszyuszysia paszli damou a Żylinskaha pawieźli czuć żywoha.
Na piaty dzień Żylinski paszou na wieczność a jaho susiedzi na hatowy stoł i na darmawuju kwateru da sudu.
Daktary pryznali, szto pałopalisia kiszki.
J. Sz.