Na uschodzi krasna nieba
Nas nie dziwić — tak i treba!
Krou rekami ljecca u mora,
Sałdat hinie tam ad hora
Biez koszuli i biez chleba
Nas nie dziwić — tak i treba!
Honiać syna, honiać muża,
My słuchajem cara duża,
Z duszy rwiecca skarha u nieba
A my mauczym — tak i treba!
Żandar strele, kazak bjecca,
U naroda spina hniecca
Ad nałohau z soli, chleba,
A my płacim — tak i treba!
U Piecierburchu zmierli ludzi:
Im pryszyli kulaj hrudzi,
Bo to z pieśniaj i ałtarem
Poszli z popam piered caram.
A car sypnau jakby z nieba,
Tysiacz kulau — tak i treba!
Durniau chryścić na swabodu.
Car nawuku dau narodu.
Pokazau im jakby z nieba,
Szto bolsz cara nie potreba!
Tahdy Hapon u hromadu.
Bieżyć, kryczyć treba ładu,
Treba szrotu, bombau, strelbau,
Treba bić nam hetych szelmau!
Czuje jeszcze hołas z nieba
Szto cara pawiesić treba!
Z toj pory Moskwa, Warszawa,
Ryha, Wilna, Bak, Libawa,
Biełaruś, Litwa, Rosieja
Honiać won cara—złodzieja!
Narod czuje hołas z nieba,
Szto bolsz cara nie patreba!
Bomba trach! Sierhiej u szmaty:
Mirski bieżyć aż do chaty.
Car u strachu, senat mleje.
Biedanoscau aż chwareje.
Kładuć sietki, kaski, blachi,
Najbolsz straszać — heta lachi
Cicha kolać, celnie strelać
Tak jak żyta czerciej mielać.
Narod czuje hołas z nieba,
Szto swabody jamu treba!
|