Dzieja majej myśli, serca i woli (1932)/X
← IX. Pad klonam | X. Na druhim wikaryjacie — ŭ błudnym kole Успаміны Аўтар: Казімір Сваяк 1932 год |
XI. Ściežkaju śmierci → |
X. Na druhim wikaryjacie — u błudnym kole.
(Karycin. 1916—1917).
Kluščany. 2. XI. 1916. Bywaj zdarowa, rodnaja staronka! Hłybokaja, mocnaja suwiaź złučyła mianie z taboj. Tut ja našoŭ siłu da žyćcia, tut paznaŭ jasnyja chwiliny supakoju; tut našoŭ nowyja namety pracy chaŭrusnaj, tut spaznaŭ, jak sumna žywiecca harotnamu sielaninu ŭ ciemry, hrechu i błudzie zabitaści… Moj rodny kutočak! Budź zdaroŭ! Daść Boh uwidzimsia. A kali ŭ čužynie zimnaj zastudžu ja swaje siły žyćciowyja, ty prymi mianie iznoŭ, kab našoŭ ja ŭ tabie dobruju krychu patoli… Bywajcie zaŭsiody dužy i zdarowy wy ŭsie, kaho sercy bilisia ŭ takt z maim! Kapajcie ŭ ćwiordaj hrudzie sabie darohu na prywolle i nie zabywajcie, što meta naša hornaja: wiasioła idzicie za świetłaj zarnicaj Praŭdy: „z narodam dla Boha“.
Druhi moj wikaryjat pa Kamajach. U Wilni byŭ kolki hadzin prajezdam. U kołach polskich salidarnaść z Waršawaju. Apawieščana „Karaleŭstwa Polskaje“ niezaležnym… Jakija my nieščaśliŭcy, što nia možam padobna jak palaki ŭziać los swoj u swaje ruki!
U parafii Karycin bolšaść biełarusaŭ, haworać čuć nia ŭsie pabiełarusku. Hutarka mała rožnicca i ad našaj nadwialejskaj. Ideja maładoj Biełarusi tutaka niaznana; cikaŭna, što tutejšyja „škacie“ stawiać siabie kudy wyšej ad susiednich mazuroŭ za Bierazowaj. Biełarusy-ž z-pad Janawa i Karycina kažuć, što jany niešta lepšaje, jak zapuščanskija „škacie“. Polšč tut palityku moža wiaści ŭdačna na swaju karyść, bo: katalik usio roŭna, što i palak…
∗
∗ ∗ |
Z trywohaj biarusia da kiraŭnictwa cełaj hramady dewotkaŭ. Zdaroŭje mała, a raboty šmat. U takoj sfery śmiešna było-b padymać dumku ab Biełarusi. Kali znajdu jakuju intelihientnuju dušu, pastarajusia paznajomić jaje z sprawaj, katoraja lažyć na sercy mnie. Wieru, što: „Žywie Biełaruś!“. Rabota maja tymčasam čysta kaścielnaja i kulturnaja. Mo‘ waźmusia za chor, bo strašenna zapuščany. A tymčasam: „Boh pamož!“
25.XII.16. Boža, Boža! Tak, zdajecca, zapłakaŭ-by cicha i balesna, kab až strapianulisia ŭsie struny dušy: moža-b heta razahnała tuju žurbu, što zjadaje iznoŭ mianie. Nieadłučna ty ad mianie, lichaja maja sumnaść, bo i ja sam sabie niejkuju trahiedyju stroju: składajecca jana mo‘ sama, a mo‘ i ja tworca jaje, a kančatak jaje budzie zahubaj majej, choć niasucelnaj… Ja nie zdawolen z samoha siabie. Ja každy šah swoj pačynaju stawić biaz tej peŭnaści, katoruju daje siła z Boha: z pakory i malitwy. Što-raz mnie sumniej, a niamaš dušy zrodnaj: ja słaby i nia maju kamu spawiadać „prostuju“ dušu maju…
2.II.1917. Sumuju jak zaŭsiody. Pryłučyłasia słabaść z silnaje zastudy. Nie mahu ni hawaryć nahołas, ni piajać. A raboty šmat. Praca nad samym saboj maje mnoha raźbićcia — što wywodzie mianie ŭžo niaraz z roŭnaści duchoŭnaj. Bajusia, kab nie rastroicca. Jak tut udziaržać i razbudzić žyćcio hłybiejšaje ŭ druhich, kali sam pawolna na miel asiadaju…
Abjaždžaŭ krychu parafiju z kaladoj: ślozy, bolš ništo. Uśmiechu redka spatkać. Ludzcy prybity niadolaj wajny — a šmat prymiraje z hoładu.
20.II. …Redka spatkać dušu z wieraj žywoj, što widzić jasna tajnicy bytu ludzkoha, bo prywykła myśl zataplać u światle Božaj razwahi. Woś adzin prykład. Dziaŭčo na łožu śmierci, u suchotach. Wočy harać nia tolki połymiem z pału: widać u ich niejki prablesk zaświetu i spakoj z peŭnaści žyćcia wiečnaha. „Mnie nie patreba lekaŭ nijakich ludzkich, čakała tolki Lekara Boskaha. Usio roŭna mnie žyć, ci pamierci, nawat bolšaja achwota da śmierci, bo ad žyćcia tutejšaha ničoha nie spadziajusia. Umru achwotna, bajusia tolki, ci Chrystos pryjmie mianie hrešnicu“.
13.III. Ulez ja ŭ błudnaje koła… Zapiajaŭ ja „tutejšym“ kolki ščyrych pieśniaŭ biełaruskich, skazaŭ paru kazkaŭ, zadeklamawaŭ „Zwanara“ i daŭ pračytać: „Pčalinku“. Pakazywajecca, što tut mnoha chto moh-by palubić Biełaruś, a prynamsi jaje ludowuju paezyju — ducha hłybiejšaha jaje. Bo widzieŭ ja na hetych usprobach, što „wočki ich hareli“. Ale tut pačynajecca hety błudny kruh. Siańnia moj probašč pry abiedzie zniačeŭku pytaŭ: „Chto heta daŭ da čytańnia biełaruskuju knižycu, što čytajuć u miastečku, sabraŭšysia wiečaram?“ Adkazaŭ ja, što heta maja rabota. — Niachaj ksiondz nie zawodzić tutaka nijakaj nowaści. Prašu nia šyryć ani pieśniaŭ, ani kazkaŭ, ani deklamacyjaŭ biełaruskich!“ Ja daŭ swaju zhodu(!) Čamu?… Probašč paśla wyjaśniŭ, što — hetaha wymahaje kaścielnaja palityka z Wilni(!). Hetaha choča kaścielny ŭrad. Jość-bo niebiaśpieka, što ad umiławańnia rodnaj mowy, biełarus pačnie damahacca nawat reformy ŭ kaściele. Chaj žyćcio pływie swaim karytam… Nia treba budzić ducha samabytnaści, bo heta tymčasam niebiaspiečna dla jednaści Kaścioła… Što tut sprawiadliwa, a što nie?… Pakiń!… Pakiń, bracie, swaje dumki! Ty lubiš Biełaruś? Miłaść twaja nieščaśliwaja. Kryjsia ty z jeju. Bojsia jaje akazać, bo heta moža dać uron dla niejkaj palityki, wiedzienaj u imia praŭdy(!) Ja musić zbłudziŭ. Što-ž ja zrablu, kali lublu tak dušu biełarusa. A widžu jaje i paznaju ŭ inšym šmat światle, čym druhija. Ja mušu pakinuć toje, što ŭjełasia ŭžo ǜ majo serca!
Nu, budu bicca ciapier z… swaimi dumkami. Mo‘ biełaruskaja muza iznoŭ budzie sa mnoj. Začnu pisać.
Kab jak wyleźci z hetaha błudnaha kołca, staŭlu sabie taki paradak: 1) Słuchać probašča ŭ tym, što datyča čysta nacyjanalnaj prapahandy — značyć pakinuć bajki, pieśni i nawat haworki ab biełaruščynie… Ci ja wytrywaju?! 2) Treba zaraicca z druhimi siabrami. 3) Pisać na-nowa dzieńnik, kab było dzie dumku pakinuć. Maŭčać i bolš dumać.
17.IV. Čas pływie… Miž mnoj i probaščam tymčasam znosiny nibyto dobryja, ale čujecca niešta anormalnaje. Majo błudnaje koła jašče bolš ścisnułasia. Ci-ž mnie možna wytrywać: ani słoŭca nikomu?… Ale-ž ja słowa daŭ nie hawaryć ab Biełarusi, nia wučyć nowych pieśniaŭ, kab nia zbudzić ruchu. A tut mianie pytajuć, — što rabić? Kažu prosta: „mnie zabaroniena hawaryć ab hetym“. Takaja haworka jznoŭ uwodzić u toj kruh, katory zawiazaŭsia… A jak tut nie zapiajać rodnaj pieśni, kali prosiać?! I śmiech i hrech!… Až wo‘ našoŭ ja zniačeŭku wychad z błudnaha kruhu. Jak chto zahamonić sa mnoj ab „hetym“ — ja i pytaju: „Ci ty ličyš siabie Biełarusam?“ Kali: „tak“ — dobra, budziem ab „hetym“ hawaryć, kali: „nie“ — daj spakoj, mnie ab hetym niawolna z taboj tałkawać! A što, ci-ž nia dobry wychad? I woŭk syty i kaza cełaja… Cha, cha!
Siańnia maju nos spuščany na kwintu, jak kažuć śpiewaki: probašč skazaŭ, što mała spawiadaju. A badaj ty skis (nia probašč, ale ja): heta-ž ty sa śpiewami apuščaješsia… Ale-ž heta nia praŭda! U sumleńni ja spakojny. Ja niezdaroŭ, a spawiadaju nia mienš „jaho“. Moh-by skazać „jamu“, što ad Kalad u Karycinie krywioj pluju. Ale „syty hałodnamu nie spahadaje“.
7. V. Wypała piaro mnie z ruk, nie mahu ŭžo prymusić jaho da pasłuchmianaści. A tut takoje adzinoctwa, takaja dušnaja atmosfera. Ja šukaju, pierad kim moh-by wylić krychu tej piakoty z serca — i nie znachodžu. Iznoŭ wiarnuŭsia da dzieńnika, ale piaro nia słuchaje… paržawiela.
Sumna mnie, choć ty waźmi laž dy i ŭmry. Ale jak tut umirać, ničoha dobraha nie zrabiŭšy? A mo‘ i nie zrablu?… Ot bisia, čaławieča, jak ryba ab lod! Kaliś trapiš u prorub!…
Balić mnie serca za narod, katoraha niaščaście nie zmahu apisać.
Piače nutro majo sum z biassilnaści swajej da naprawy pierš siabie, potym bližnich maich…
Płača serca majo nad niadolaj, nad upadkam ducha tych, što zwali siabie dužymi…
Skałychnulisia ŭsie dumki maje, spudžanyja sumam lichim i wialikaj trywohaj.
Ja tut u hetym Karycinie da času. Dobra tut. Mnie peŭna budzie škoda pakinuć jaho. Našoŭ tut krychu serc, katoryja bjuć u takt z maim, šukajučy Boha. Ale na mianie zwaliŭsia ciažar taki, katory wypraŭlaje mianie ad hetul. Daj-ža Boža kaniec hetaj wajnie! Ach, Božańka, chutčej! bo ludcy nia wytrywajuć i buduć razam z biazwiercami klaści Ohlad Twoj. Ja-ž čakaju kanca jaje, kab papracawać jašče na niwie Božaj i narodnaj, a tady pamierci. Ach, lohka heta skazać! Jak-ža tre‘ budzie pieražyć hety moment naradzin da wiečnaści! Pryznajusia ščyra, ja ŭmirać bajusia. A treba. Božańka! pamažy mnie spoŭnić Nakazy Twaje i zrazumieć wolu Twaju światuju. Woś, tak chaciełasia-b zbudawać niešta niejkaje dla chwały Twajej. Adnu dušu wyratuješ z bałota hrechu, — kolki-ž radaści! A kab-ža z takich duš zbudawać ceły kaściołak, abo prynamsi załažyć fundamant… Što-ž za ščaście! Kolki-ž radaści ŭ niebie!… Asušy adno wočka z ślozcaŭ — i tak serca raście! A kab-ža hetymi ślozcami palić „niadolu našu biełaruskuju“ — kolki-ž było-b światła i patoli?
18. VI. Žyćcio nia ładzicca. Najhorš z zdaroŭjem. Daju ja hetaj parafii praŭdziwuju kroŭ swaju. Užo kolki razoŭ mieŭ silny ŭpłaŭ krywi z horła. Cikaŭna mnie, što moj probašč nia wieryć widać u maju chwarliwaść i kali ja časam skaraču swajo zaniaćcie, zara bywaje čyrwony i naduty.
Niadaŭna prychodzić adna asoba i pieraścierahaje sakretna, kab ja syskaŭ biełaruskija knižycy, kali kamu pazyčyŭ. Ad času hutarki z probaščam ja nie dawaŭ nikomu čytać nijakaj brašury, aproč wučyciela, bo jon siabie paličyŭ biełarusam. A tut razšyrylasia wiestka, što ja śpiewakoŭ častuju knižkaj biełaruskaj. Woś, što jana mnie skazała: „Ja čuła, što z ksiandza wielmi niezdawoleny ŭ klabanii za šyreńnie dumkaŭ biełaruskich. Chaj ksiondz budzie aściarožny. „Jany ličuć nas takimi durniami, što nam zabaraniajuć na‘t čytać biełaruskija knižki“. Za hetu pieraściarohu ja wielmi padziakawaŭ, naśmiajaŭsia i padumaŭ: — Žywie Biełaruś i tut. „Inšyja, — kaža, — ksiandzy dawali čytać hetyja knižycy: „adnu — kaža — ja dahetul trymaju“… Značyć, dumka ab rodnaj staroncy tak žywa, što sočycca praz ledź značnyja chody. Tut niejak dawiedalisia, što ja biełarus i nie adzin prasiŭ užo ŭ mianie „wieršykaŭ“. Što-ž? Treba na žadańnie ich adkazać pawodle tej normy, „kab woŭk byŭ syty i kaza cełaja“. Błudny kruh moj razwiazaŭsia, a zwiazwajecca dla worahaŭ Biełarusi.
19. VI. Siańnia ja ščyra hawaryŭ z probaščam ab maich adnosinach da ludziej i da jaho samoha. Pakazałasia, što łučyć nas silnaja tolki ideja katalicyzmu. Takuju propaść ubačyŭ miž saboj a im, što trudna budzie žyć. Naraiŭ mnie ŭstupić. Dobra. Ja pastanawiŭ adłučycca. Dzie tolki padzienusia?! Niezdawoleny najhorš, što zradziłasia tut dumka ab Biełarusi nie biez majho udziełu.
3. VII. 17. Ścieny tutaka majuć wušy. Parafija ŭžo hamonić ab maim wyjeździe. A mo‘ pračuwajuć? Nu, i sapraŭdy pałažeńnie niezawidnaje. „Choru wučyć nia možna“. Atrymaŭšy taki prykaz, ja zakinuŭ rabotu nad im. Kožnaje majo słowa, kožny ruch nawat u kaściele niechta nahladaje. Ja zusim zamknuŭsia.
12. VII. Sprawa z choram woś jaki prymaje kirunak. Ja pakinuŭ pracu na žadańnie probašča, katory ŭ arhanizacyi majej dahledziŭ niebiaśpiečnaść razdwajeńnia. Adna panienka dakazała probašču, što ja sieju dumki biełaruskaha nacyjanalizmu. Toj pawieryŭ biaz dokazaŭ. Pryznaŭsia mnie takža, što mieŭ daručeńnie ad ks. Lubianca nahladać maje pastupki („mieć oko“ ). Ja zhadziŭsia kinuć rabotu.