Miatawyja listoczki (1914)/Zahnanaja
← Praŭda | Zahnanaja Апавяданьне Аўтар: Баляслаў Пачопка 1914 год |
Na Nowy Hod → |
Zahnanaja.
Anielka astałasia ad matki siratoj na druhim hadku swajho mizernaho żyćcia. Baćka jaje ażaniŭsia z druhoj i, jak usiudy wiadziecca, matczycha była dla Anielki srohaja i niadobraja. Anielka chadziła ŭ brudnaj kaszulonca, sama nie pamytaja, ni paczesana, dryżaczaja sa strachu, jak tolki matczycha na jaje ŭzhlanie.
Praz hod niejak paśla śmierci matki „daŭ Boh“ jak kazali Anielca — „bracika“ katoraho jej treba było kałychać bliska szto dzień i nocz, a jak czahoś macniej jon zapłacze, dyk matczycha biła jaje to rukoj pa twary, to kułakom u pleczy, każuczy, szto jana „musić uszczypnuła“. Baleła biednaj tam, dzie jaje ŭderyli, baleło i serduszka, szto jaje bjuć niawinnuju.
Letam apracza taho, szto musiła ciahać użo padrosszaho bracika, jana pawinna była jaszcze pilniawać kurej ad szkody, a jak czasam ni zdaleje dahledzić, dyk iznoŭ — hrukaczy ŭ pleczy…
Ciażka było, choć ty żywoj u ziamlu leź, ale chodziaczy pa czystym pawietry, jaduczy dobruju wiaskowuju jadu Anielka zdarowaja była, dyk i kaczałasia niejak na sztoraz bolszuju pakutu. Czuć krychu uzrasła pahnała bydła, a tam pieranosiła zdziek bolszych pastuchoŭ, szto nimajuć litaści ni nad skacinaj, katoruju pasuć, ani hetak sama nad pastuszkaj, słabiejszaj ad ich. Nie hledziaczy na ŭsie zdzieki, jana ŭsiożtki rasła i pamalenku stała padabacca, to siamu, to tamu z dziaciukoŭ, katoryje niraz namaŭlali jaje da błahoha — nimajuczy litaści nad siratoj. Ale nia durnaja była Anielka, dyk usie hresznyja żadańnia ich niczoha jej ni zaszkodzili. Jana wyrabiła sabie prakanańnie, szto na świecie badaj nikomu nia można zusim wieryć, a treba tolki samomu bierahczy siabie ad błudu, dy prasić da hetaho pomaczy ŭ Boha, katory adzin tolki nikoha nikoli ni aszukuje i nad biednaj zahnanaj siratoj litujecca tak sama, jak nad dziciam samoha najbahaciejszaho ŭ świecie pana.
Anielka czuła ŭ kaściele na kazańni, szto czym bolej na hetym świecie chto ciarpić, dy pieranosić heta ni klanuczy kryŭdzicielaŭ i achwiarowujuczy Bohu na chwału, a sabie na zasłuhu dziela zbaŭleńnia duszy, tym jasniejszuju toj dastanie ŭ niebie karonu, tym bolszuju budzie mieć u Boha chwału. Woś pomniaczy heta Anielka znosiła ŭsie zdzieki z anielskaj ciarpliwaściaj.
Wyszła jana zamuż, dy trapiła ŭ wialikuju drużynu, dzie na jaje iznoŭ ŭsie nakinulisia, jak żydy na Hamana i stali jaje ŭ rozny sposab muczyć, tolki, szto na kryż nia prybiwali. Trudna apisać, szto jana tam pieraniasła — pieracierpieła! Dość spomnić, szto, kali jej daŭ Boh dziciatka, dyk nawat papieścicca z im, dy dahladzieć jaho dobra jej ni pazwalali mużawyja siostry. Ciapier baleło jej serca i kroiłosia z żalu, jana sochła z dnia na dzień, jak dreŭca maładoje, kali jaki nialitośnik abdziare jamu karu kala pnia, abo jaho padreże. Znikła czyrwień sa szczok jaje, woczy ŭpali hłyboka, ŭsia była jak cień. Adnak nichto nia czuŭ słowa skarhi, abo praklenstwa z jaje wusnaŭ, tolki hłybokaje ŭzdychańnie czasta wyrywałosia z hrudziej jaje.
I sczachła hetak Aniela, jak tolki szto rasćwiŭszaja padkoszanaja kwietka, a czystaja duszaczka jaje palacieła sa swaim Aniołam Storażam da Boha da nieba, adkul sama Matka Najśw. z hramadoj Aniołaŭ i muczanikoŭ wyszła na jaje spatkańnie i ŭzdzieła na Anielu cudoŭna-czyrwonuju szatu, a na jaje skroni jasnuju, jak słonca karonu i pryhawaryła: „Pajdzi, doczka maja, da wiecznaho szczaścia, na katoraje ty zasłużyła cichim znoszawańniem zdziekaŭ ad ludziej niesprawiedliwych, idzi tudy, dzie nimasz ślozaŭ i jenku, dzie wiecznaje i poŭnaje, samoje praŭdziwaje szczaście!“ A chor Aniołaŭ i duchoŭ niabieskich zawioŭ pieśniu niesłychana pieknym hołasam: Światy, Światy, Swiaty najlepszy Boże, Ty hetak naharodżwajesz tych, szto achwotnie spaŭniajuć Twaju wolu. Chwała-ż Tabie na wieki, chwała!