Našy pieśniary (1918)/Jakub Kołas
← Pradwieśniki adradžeńnia | Jakub Kołas Крытыка Аўтар: Антон Луцкевіч 1918 год |
Janka Kupała → |
JAKUB KOŁAS.
Jakub Kołas (praŭdziwaje imia — Konstantyn Mickiewič) — syn sielanina z w. Mikałajeŭščyny, Słuckaho pawietu, minskaj hub., radziŭsia ŭ pačatku 80-h hadoŭ. Wioska jaho sławiłasia z daŭnych časaŭ tym, što imia swajo atrymała ad imi kniazia Mikałaja Radziwiłła, znamianitaho ŭ Biełarusi i Litwie ŭ XVI stalećci prychilnika reformy, pa zahadu katoraho ǔ załoženaj upraŭlajučym jaho, Kawečynskim, u Nieświžy drukarni drukawalisia biełaruskije knižki, ǔ tym liku „Katechizm“ 1562 hodu. Ale i ciapier Mikalajeǔščyna wiadoma daloka nawakoł, bo z jaje welmi mnoha maładziožy išło na narodnych wučycieloŭ, i bolš za 30 mikałajeŭcoŭ prajšli nawuki ŭ nie świžskaj wučycielskaj seminaryi. Za imi śledam pajšoů i małady Mickiewič. Choć i surowyje paradki panawali ŭ Nieświžy, dzie biełaruskuju maładziož adukawali ǔ čornasocienna-abrusicielnym duchu, adnak, hramadka mikałajeŭcoŭ nie nadta paddawałasia swaim kiraŭnikam: u ich ćwiorda dzieržałasia świadomaść, što jany — biełarusy, što jany pawinny zachawać tuju žywuju zwiaź z rodnaj wioskaj i bratami swaimi, jakuju stanowić rodnaja mowa. Skončyǔšy seminaryju, Konstantyn Mickiewič dastaŭ miejsco narodnaho wučyciela ǔ uradowaj školi, dzie byǔ prymušen wučyć dziaciej pa rasiejsku. Choć i addzieleny ad školnych tawaryšoǔ i tawaryšoǔ pracy, jon spatykaǔsia z imi ǔ časi świat u swajej Mikałajeǔščynie, dzie ŭsie siabry z hodu ǔ hod zbiralisia razam. Z imi jon i abdumywaŭ mučуǔšaje jaho, jak pedagoga i biełarusa, pytańnie, čamu dzieciam biełaruskim dziejecca hetkaja kryǔda, čamu ich prymušajuć zmałku dzion wučycca ǔ čužoj mowie i zabywać usio swajo rodnaje? Pad toj čas (u kancy 1906 h.) ŭ Wilni pačala ǔžo wychadzić pieršaja biełaruskaja lehalnaja časopiś „Naša Dola“. I Mickiewič, z rańnich let prabawaǔšyj układać wieršy, zawiazaŭ z redakcijej hazety žywyje znosiny, a ŭ Nr. 3 „Našaj Doli“ my ǔžo čytajem pieršy drukawany wierš jaho „Biełarusam“:
Ustańcie, chłopcy, ǔstańcie, bratki, Čy-ž my, chłopcy, ruk nie majem? Wyjdziem razam da raboty, |
Hety pieršy wierš, padpisany dobra wiadomym pseudonimam „Jakub Kolas“ (jak narodny wučyciel, Mickiewič byŭ prymušen ukrywać swajo supracoŭnictwo u „kramolnaj“ hazeci), najlepiej charakteryzuje kirunak, u katorym razwiwałasia dalejšaja paetyckaja tworčaść maładoha pieśniara-narodnika. Horača miłujučy rodny kraj i swaich bratoŭ-biełarusaŭ, Jakub Kolas karystaŭ sa swajho talentu, kab budzić narod da nowaj doli zamiest tej niawoli, ǔ jakoj biełarusy pakutawali. A zdareńnia 1905—1906 hadoŭ prydali hramadzkamu kirunku paezii Kolasa adcienak rewolucyjny. Hety adcienak asabliwa wyjaŭlajecca ŭ „wastrožnych“ tworach paeta. Za orhanizaciju patajnaho „biełaruskaho sajuza narodnych wučycieloŭ“, mieŭšaho na meci, miž inšym, dabicca dla biełarusaŭ nacyonalnaj škoły, Mickiewič razam z niekolkimi siabrami byǔ u 1907 hadu zasudžen na try hady ŭ wastroh i karu adbywaŭ u Minsku.
Ale Jakub Kołas nie abmiežywaŭsia tolki temami hramadzkimi. Jaho patryotyzm abnimaŭ uwieś rodny kraj i prajawy jaho, a pierš za ǔsio rodnuju pryrodu, katoraja dawała dušy jaho biazmierny spakoj. I jon daje wiernyje abrazy hetaj pryrody, katoruju adčuwaje i razumieje tak, jak sapraŭdny syn wioski, daje malunki s žyćcia białaruskaj wioski. U wypuščenym u 1910 h. zborniku „Pieśni Žalby“ (Wilnia, 16°, 123 str.) Kołas u pradmowie ŭdaryǔ u sumnyje struny:
Nie pytajcie, nie prasicie |
Ale charastwo pryrody zachopliwaje dušu paeta bolej i hłybiej, čym jamu zdajecca. Kołas ščyra pryznajecca:
Ja nie znaju, čym mnie dorah Lesu homan, huł niastrojny, Majo serce, majo woka Dub žarstliwy, dub wysoki, Dzie tak sumna wietry wiejuć, Ja nie znaju, ja nie znaju, („Ja nie znaju…“) |
Tym časam adkaz na hetaje nieznańnie wielmi prosty: Kołasa wabić krasa rodnaj pryrody, i wid jaje rodzić u dušy jasnyje dumki, daje jamu radasnaje nastrajeńnie:
Na uschodzie nieba hraje Čuć-čuć drohnie, prylijecca I ŭbiraje załatuju Nad palami zmrok prarwaŭsia, Čystych chmarak wałakoncy Jak-že dobra pachnie zbože, I sabrało nieba jasna („Uschod sonca“) |
Takuju harmoniju „jak-by pieśnia choraŭ“, bačyć Kołas u pryrodzi; harmonii tej nie narušajuć nawat takije sumnyje, biezpawarotnyje ǔ žyćci čeławieka rečy, jak sama śmierć. Cichim spakojem wieje ad apisańnia wiaskowaho mahilnika:
Kruhłaje pole. Hory, kamieńnia; Mohiłki ǔ poli adny-adziniutki. Kučka biarozak, wierba dy chwoinka… („Mohiłki“) |
Pryroda razwiewaje nudu paeta i ŭ wastrozi. Skolki radaści daje jamu kwietka, niejkim prypadkam rasćwiǔšaja ŭ wastrožnych ścienach!
Za aharožaju, pierad wastroham, („Kwietka“) |
Uspaminy z rodnaj wioski praz uwieś čas wastrožnaho žyċcia wiesialili dušu paeta, dadawali jamu bodraści i siły daždać kanca pakuty. Tut wola i pryroda zliwajucca dla jaho ŭ wadno:
Jak lohki dym, jak tonki par, („Pieśnia niawoli“). |
Wiarnułasia, adnak, i dla Kołasa wola, i jon — užo wolny — witaje wiasnu:
Ty prydzi, wiesna žadanaja, („Wiaśnie“, — „N. N.“ 1913. Nr. 8) |
Z wialikaho umiławańnia pryrody wypływaje ǔwieś liryzm Jakuba Kołasa i abnimaje roŭna i pryrodu i ludziej. Ale liryzm nie razbiwaje siły Kołasa, nie asłablaje hartu jaho dušy. I kali sprawa začeplaje wialikaje i światoje ŭsienarodnaje dzieła, hołas pieśniara stanowicca jomki, hučny i zawie i kliče bratoŭ da raboty:
Što wy, chłopcy, pachmurnieli, Pluńcie, chłopcy! Zaśpiewajmo, Ci-ž my budziem wiečna hnucca, Za rabotu žywa, žywa! (***) |
Kołas hladzić na ŭsio ćwiarozym wokam i wielmi prawilna maluje byt swajho narodu, nie ukrywajučy praǔdy i wystaŭlajučy na śmiech tyje starony wiaskowaho žyćcia, katoryje na heta zasłužyli. Spakojny humor — heta charakternaja adznaka čyślenych apowieściej Kołasa, pisanych prozaj pad niekolkimi pseǔdonimami (Taras Hušča, Tamaš Buława i inš.). Mnoha tworaŭ jaho było drukowano ŭ „Našaj Doli“, „Našaj Niwie“, „Maładoj Biełarusi“, a, pačynajučy ad 1910 hodu, jany wychodziać adzin za adnym asobnymi tomikami pad pseǔdonimam Jakuba Kołasa — „Pieśni Žalby“, „Batrak“. — „Jak Jurka zbahacieŭ“, „Prapaŭ čelawiek“ i pad pseǔdonimam Tarasa Huščy — „Rodnyje Zjawy“, „Apawiedańnia“, „Niomnaŭ dar“, „Toŭstaje palena“.
Jak prosty, biez patosu wieršy Jakuba Kołasa, tak prosta, ale zaŭsiody žywaja i abrazowaja proza jaho. Piše jon lohka — ot, bytcym u pryjacielskaj hutarcy apawiedaje siabram to ab žyćci-byćci rodnaj wioski, to ab śmiachotnych zdareńniach z wiaskowym „načalstwam“, a to i ŭ alegoryčnym, pieranosnym značeńni kazki raskazwaje. Swajej prastatoj Kołas čaruje čytača, robicca niejkim blizkim, rodnym. Hłybokaje čućcio prabiwajecca ŭ pieršaj drukawanaj jaho rečy prozaj, katoraj pačynajecca supracoŭnictwo Kołasa u „Našaj Niwie“ pad prozwiščem Tamaša Buławy („Dudar“. Nr. 4, 1906 h.):
„Trom rodnym bratom Boh daŭ adzinaki rozum, adzinakije myśli i dumki, tolki nie adzinakaja dola spatkała kožnaho brata ǔ žyčci. Choć usim bratom nia wielmi sałodka žyłosia, ale Mienšamu Bratu wypała samaja horšaja dola. Prysudziła jana jamu samy horšy hutok, kinuła miž mchoŭ i bałot. Kiepska žyłosia Mienšamu Bratu. Plakaŭ jon, i nichto nie bačyǔ jaho śloz, ci nie chacieǔ bačyć. Spiewaŭ jon i pieśni, — doŭhije, nudnyje pieśni, pieśni niadoli. Hawaryǔ i kazki i tolki ŭ kazkach bačyǔ siabie ščaśliwym. Jaho slozy kapali razam z rasoju na ziamlu. Hrelo sonce, i ślozy, zmiešanyje razam z Božaju rasoju, padymalisia k niebu i adtul kidalisia nazad na ziamlu čystymi kapielkami. I tak jany wiečna kružacca z ziamli na nieba, z nieba na ziamlu. I nikoli nie wysychali wočy Mienšaho Brata. Toŭsty, wysoki les adzin tolki słuchaŭ jaho pieśni i sam pamahaŭ jamu śpiewać swaim doŭhim šumam. Wychadziǔ Mienšy Brat u wiečar na dwor, braŭ swaju dudku, sadziǔsia na pryżbie swajej chaty i hraŭ. Miesiačyk kaciǔsia pa niebi, płyli biełyje chmarki. Božyje zorki, jak saromliwyje dzieǔčatki, pazirali na ziamlu praz biełyje tonkije chmarki i słuchali Mienšaho Brata, jak hraŭ jon na dudcy. I cicha było na sercy, jak cicha była sama nočka. I dumki, jak tyje chmarki, lohka radzilisia ŭ sercy, i płyli jany Boh znaje kudy, daloka-daloka, ǔmirali cicha-cicha, jak pawoli rastawali i biełyje chmarki ŭ niebi. Tolki puhač i sawa złym krykam swaim budzili ad ščaśliwych dumak Mienšaho Brata. Jon pračynaŭsia, jak ad snu, i dumki druhije — dumki niadoli, jak nažom, kaloli jamu ǔ serce.
„Ni dumak ni piesień jaho nichto nie znaŭ i nia čuǔ, čy nie chacieŭ znać i čuć. Jaho skarha prapadała, jak prapadaŭ tuman z uschodam sonca, što wisieǔ nad bałotam. Razbiraŭ jaho adzin tolki les, i lesu adkrywaŭ Mienšy Brat swaje dumki, bo ludzi śmiejalisia z jaho słoŭ i piesień. A z lesam žyłosia walniej: les nie dawiǔ jaho, nie hnaŭ, jak hnali i dawili jaho ludzi. I Mienšy Brat zrabiŭsia cichi, spakojny, aściarožny i nikomu nie adkrywaŭ swajej dušy. Mienšy Brat adzičaŭ. Les i bałoty adharadzili jaho ad Božaho świetu.
„Prajšło mnoha času.
„Usie try braty sustrelisia.
„Staršy Brat paziraŭ śmieła. Jon byŭ u botach, u kramnych portkach i kašuli, a pawierch kašuli kamzelka. Hawaryǔ Staršy Brat skora, jaho mowa była admietna, i Mienšy Brat ledźwie moh razbirać jaho.
„Na Siarednim Bratu była wysokaja šapka, šyrokije biełyje portki, boty. U zubach — kruhłaja lulka na karotkim cybuku. Hawaryŭ jon mała.
„Mienšy Brat wyhladaŭ starejšym za ich abodwych. Barada jaho była siwaja, ruki dryžali. Sam jon byǔ tonki, chudy. Jamu jak-by brydka było prad bratami, što na im siwaja rwanaja świtka, kruhłaja šapka-kučomka, na nahach — łapci, a karawyje anučy abwiwali chudyje nohi.
„Hawaryli braty ab usim: a horkaj swajej doli, a praŭdzi, ab žyćciu.
„Mienšy Brat maŭčaŭ. Jamu nie dawali hawaryć na tej mowi, na katoraj hawaryǔ jon sam s saboju, sa swaimi dumkami, z lesam. Z jaho mowy śmiejalisia staršyje braty.
„— Hawary ty tak, jak hawaru ja, — kaže Staršy Brat, — i nie strachaj ty mowu ludzkuju! Twaja mowa — niemaja mowa. Što skazaŭ ty świetu na swaim jazyku? Dzie pieśni twaje? Chto čytaŭ twaje dumki, rabotu twajho rozumu i serca? Dzie pieśniary twai? Čym ty pachwališsia?
„— Lepšaj mowy ja nia čuǔ. Hawaru, jak znaju. Brat! Chto doŭha maŭčaŭ, tamu chočecca mnoha hawaryć. A ja maŭčaŭ usio žyćcio, i mnie chočecca hawaryć: nie adbiraj ty ad mianie choć hetaho prawa! Spytajsia u chwajowych kryžoǔ: jany tabie skažuć pra maje dumki. Maje dumki napisany ślazmi, a ślozy razam z dumkami raspłylisia ŭ rečcy. Wiecier — pieśniar moj. Hore i bol radzili maje pieśni, i słuchaŭ ich les. Spytajsia u lesa — jon skaže pra pieśni maje.
„Skažu tabie kazku. Pasadziŭ pan dudara u hłybokim sklepi, za kamiennyje ścieny. Kaže jamu pan: „Hraj mnie na dudcy, kab ja čuŭ twaje pieśni, i tahdy ja pazwolu tabie śpiewać ludziam pieśni, daruju prawa raskazwać świetu pra dumki twaje“. — Praz Kamiennyje ścieny nia wybiłasia pieśnia dudara, i nichto jaho nie pačuŭ. — „Ty pawinien maŭčać! — kaže pan dudaru, — bo pieśnia twaja ničoha nie skazała majmu sercu. Nichaj astajucca ǔ tabie twaje dumki i pieśni.“ I dudara s taho času słuchało pustoje pole, bałota, les…
„Brat! Usie my šukali ščaścia, tolki šli my nie adzinakimi darohami. Tabie choć trochi świaciło sonce, a ja šoǔ, jak u nočy. Zapalim že my łučyny i pajdziom ješče šukać doli, budziem pamahać adzin druhomu, a jak zabłudzić chto z nas, padamo jamu hołas. Nia śmiejciesia-ž, braty, i nie adbirajcie ǔ mianie taho, što može adabrać tolki Boh!“
„I ślozy bliščali na wačach Mienšaho Brata“.
Pobač sa swajej čysta literaturnaj pracaj, pastawiǔšaj Jakuba Kołasa na adnym s pieršych miejsc u biełaruskaj literatury času adradžeńnia, małady pieśniar-wučyciel nie pakidaŭ swajej prafesyonalnaj raboty. Majučy hłybokuju wieru, apraŭdanuju apošnimi dwoma hadami, što raniej ci paźniej biełarusy zdabuduć nacyonalnuju škołu, Jakub Kołas apracowywaǔ i školnyje knižki, adna s katorych pad zahałoŭkam „Druhoje čytańnie“ i była wydana ŭ 1910 hadu. Knižka heta, jak i ŭsie twory Kołasa, poŭna haračaj lubowi da rodnaho kraju i stanowić chutčej paetycki twor, čym rabotu pedagoga, dy hetak dapaŭniaje saboj literaturny zdabytak pieśniara.
Wyjšoǔšy z wastrohu, Kołas niekolki hadoŭ tulaǔsia s kuta ǔ kut, nia mohučy dastać nijakaj pastajannaj raboty s pryčyny swajej palityčnaj „niebłahanadziožnaści“. Tolki niezadoŭha pierad wajnoj jamu ŭdalosia atrymać miejsco wučyciela ŭ miestowaj školi ǔ Pinsku. Ale, kali pačałasia wajna, jaho ǔziali ŭ sałdaty. Razam z druhimi, jaho pasłali u Wilniu, dzie jon zamietaŭ wulicy, jak sałdat. Z wialikimi trudnaściami jamu, adnak, udałosia wyzwalicca, i jon čym skarej wyjechaŭ adhetul u hłyb Biełarusi.