Čyrwonaja chustačka Sałamiany byčok
Беларуская народная казка
Аўтар: Вацлаў Ластоўскі
1918 год
Repka
Іншыя публікацыі гэтага твора: Саламяны бычок.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Sałamiany byčok.

Byli siabie dzied i baba. I takije jany byli biednyje, što ničoha nia mieli. Ot baba i kaže:

„Zrabi mnie, dziedku, sałamianaho byčka i asmali jaho smałoj.“

Dzied tak i zrabiů. Ot na ranicy baba pahnała sałamianaho byčka na pašu. Pasła, pasła dyj zadremała. Kali heto s ciomnaho lesu, z wialikaho boru, biažyć miadźwiedź, naskočуů na byčka dyj pytaje:

„Chto ty taki?“ A byčok i kaže: „Ja byčok-treciačok, s sałomy plecieny, smałoj pasmoleny.“

— „To daj mnie smały abadrany bok zasmalić,“ — prosić, miadźwiedź. Byčok ničoha, — maŭčyć! Miadźwiedź tady jaho zára za bok — chacieŭ smały addzierci. Draů, draů dyj zawiaz zubami, nijak nia wydziare zuboŭ. Ot baba pračchnułasia, hladzić, miadźwiedź byčka ciahaje. Jana da dzieda:

— „Dziedku, dziedku, byčok naš miadźwiedzia zławiŭ!“

Dzied wyskačyŭ, addzior miadźwiedzia, ůziů i zapior jaho ŭ kleć.

Na druhi dzień baba iznoŭ pahnała na prylesak paświć byčka. Pasła, pasła dyj zadremała. Kali heto s ciomnaho lesu, z wialikaho boru wybiehaje šerý woŭk dyj da byčka: „Chto ty taki?“ — „Ja byčok-treciačok, s sałomy plecieny, smałoj asmoleny.“

„A kali tak, — kaže woůk, — to daj mnie smały, zasmalić bok, što sabaki abadrali.“ — „Biary“. Woůk zaraz da boku dy zawiaz zubami, što nijak nie addziare, tolki byčka ciahaje. Pračchnułasia baba, pabiehła dziedu skazała. Dzied i waůka ů kleć zapior.

Pahnała baba i na trejci dzień paświć byčka. Sieła na pryhoračku i zasnuła. Biažyć lisička, pabačyła byčka: „Daj mnie smały byčok, pryłažyć da boku: panskije charty amal skury nie źniali.“ — „Biary.“ Uwiazła i lisica zubami, nijak nia wyrwiecca. Baba dziedu skazała, dzied zapior i lisicu ů kleć. A dalej i zajčyka zławili.

Ot jak naźbirałosia ich, idzie dzied u kleć.

Miadźwiedź i prosicca: „Puści mianie, dziedku, na wolu, ja tabie miodu pryniasu.“ — „Nu hladzi! — kaže dzied. Uziaŭ i wypuściŭ miadźwiedzia na wolu.

Tady i woůk prosicca: „puści mianie, dziadula, ja tabie za heto cełuju ataru awiec pryžanu.“ — „Hladzi!“ I waŭka wypuściŭ.

Lisička wysunuła mordačku dyj tak sałodzieńka da dzieda: „Budź łaskaŭ, dziadula, puści i mianie, ja tabie husiej i kurej pryžanu!“ — „Nu hladzi!“

Astaŭsia adzin zajčyk i toj prosicca: „Ja tabie, dziadula, pałatna, paciarkoŭ, chustak naniasu, tolki puści na wolu! Puścili i jaho.

Ot pierenačewali, kali na ranicy, ješče ni świet, ni zará, až dyr-dyr! štoś da dzieda ŭ dźwiery. Dzied wyjšoŭ až to miadźwiedź ceły wulej miodu prypior. Tolki loh dzied, až u dźwiery iznoů — dyr-dyr! niešto. Jak wyjšoŭ na dwor až u dworu poŭna awiec woůk nahnaŭ. A niebawam lisička pryhnała husiej, kurej, usiakaho ptastwa. Zajčyk, pananosiŭ pałocien, pacierkaů, chustak, — usiakaj adziežy.

I dzied radyj i baba rada. Stali jany haspadarawać, bo ŭsiaho ŭ ich dawoli.

A byčok datul stajaŭ na soncy, pakul nie rassypaůsia.