Rodnyje zierniaty (1916)/II/Zima/Dudar
← Jak ludzi dahladajuć damowyje žywioły | Dudar Апавяданьне Аўтар: Якуб Колас 1916 год |
Warona → |
Іншыя публікацыі гэтага твора: Дудар (Колас). |
Dudar.
Trom rodnym bratom Boh daŭ adnaki rozum, adnakije myśli i dumki. Tolki nie adnakaja dola spatkała kožnaho brata ŭ žyćci. Choć usim bratom nia wielmi choraša žyłosia, ale Mienšamu Bratu wypała samaja horšaja dola. Prysudziła jana jamu samy horšy kutok, kinuła siarod mchoŭ i bałot. Kiepska žyłosia Mienšamu Bratu. Płakaŭ jon, i nichto nie bačyŭ jaho śloz, ci nie chacieŭ bačyć. Spiewaŭ jon i pieśni, doŭhije, nudnyje pieśni, pieśni niadoli. Hawaryŭ i kazki, i tolki ŭ kazkach jon bačyŭ siabie ščaśliwym. Jaho ślozy kápali razam z rasoj na ziamlu. Hreło sonce, i ślozy, zmiešanyje z božaj rasoj, padyjmalisia k niebu i adtul kidalisia nazad na ziamlu čystymi kapielkami. I tak jany wiečna kružacca z ziamli na nieba, z nieba na ziamlu. I nikoli nie wysychali wočy Mienšaho Brata. Toŭsty wysoki les adzin tolki słuchaŭ jaho pieśni i sam pamahaŭ jamu śpiewać swaim doŭhim šumam. Wychodziŭ Mienšy Brat u wiečer na dwor, braŭ swaju dudku, sadziŭsia na pryzbi swajej chaty i hraŭ. Miesiačyk kaciŭsia pa niebi, płyli biełyje chmarki. Božyje zorki, jak saromliwyje dzieŭčatki, pazirali na ziamlu praz biełyje, tonkije chmarki i słuchali Mienšaho Brata, jak ihraŭ jon na dudcy. I cicha było na sercy, jak cicha była sama nočka. I dumki, jak tyje chmarki, lohka radzilisia ŭ sercy i płyli jany Boh znaje kudy, daloka-daloka, ŭmirali cicha-cicha, jak pawoli rastawali i biełyje chmarki ŭ niebi. Tolki puhač i sawa złym krykam swaim budzili ad ščaśliwych dumak Mienšaho Brata. Jon pračychaŭsia, jak ad snu, i dumki druhije, dumki niadoli, jak nažom, kałoli jamu ŭ serce.
Ni dumak, ni piesień jaho nichto nie znaŭ i nia čuŭ, ci nie chacieŭ znać i čuć. Jaho žalba prapadała, jak prapadaŭ tuman z uschodam sonca, što wisieŭ nad bałotam. Razbiraŭ jaho adzin tolki les, i lesu atkrywaŭ Mienšy Brat swaje dumki, bo ludzi śmiejalisia z jaho słoŭ i piesień. A z lesam žyłosia walniej: les nie dawiŭ jaho, nie hnaŭ, jak hnali i dawili jaho ludzi. I Mienšy Brat zrabiŭsia cichi, spakojny, aściarožny i nikomu nie adkrywaŭ swajej dušy. Mienšy Brat adzičeŭ. Les i bałoty adharadzili jaho ad Božaho świetu.
Prajšło mnoha času.
Usie try braty sustrelisia. Staršy Brat paziraŭ śmieła. Jon byŭ u botach, u kramnych portkach i kašuli, a pawierch kašuli — kamizelka. Hawaryŭ Staršy Brat skora, mowa jaho była admienna, i Mienšy Brat ledźwie moh razbirać jaho.
Na siarednim Bracie była wysokaja šapka, šyrokije biełyje portki, boty. U zubach — kruhłaja lulka na karotkim cybuku; hawaryŭ jon mała.
Mienšy Brat wyhladaŭ starejšym za ich abodwych. Barada jaho była siwaja, ruki dryželi. Sam jon byŭ tonki, chudy. Jamu jakby brydka było pierad bratami, što na im siwaja rwanaja świtka, kruhłaja šapka-kučomka; na nahach — łapci, a karawyje anučy abwiwali chudyje nohi.
Hawaryli braty ab usim: a horkaj swajej doli, a praŭdzie, a žyćciu.
Mienšy Brat maŭčaŭ. Jamu nie dawali hawaryć tej mowaj, katoraj hawaryŭ jon sam s saboj, sa swaimi dumkami, z lesam. Z jaho mowy śmiejalisia staršyje braty.
— Hawary ty tak, jak hawaru ja, — kaže Staršy Brat, — i nie strachaj ty mowu ludzkuju. Twaja mowa — niamaja mowa. Sto skazaŭ ty świetu na swajej mowie? Dzie pieśni twaje? Chto čytaŭ twaje dumki, rabotu twajho rozumu i serca? Dzie pieśniary twaje? Čym ty pachwališsia?
— Lepšaj mowy ja nia čuŭ. Hawaru, jak znaju. Brat! chto doŭha maŭčaŭ, tamu chočecca mnoha hawaryć. A ja maŭčaŭ usio žyćcio, i mnie chočecca hawaryć: nie adbiraj ty ad mianie choć hetaho prawa. Spytajsia ŭ chwajowych kryžoŭ. Jany tabie skažuć pra maje dumki. Maje dumki napisany ślaźmi, a ślozy razam z dumkami razlilisia ŭ rečcy. Wiecier — pieśniar moj. Hore i bol radzili maje pieśni, i słuchaŭ ich les. Spytajsia u lesu — jon skaže pra pieśni maje.
Skažu tabie kazku. Pasadziŭ pan dudara u hłybokim sklepi, za kamiennyje ścieny. Kaže jamu pan: „Hraj mnie na dudcy, kab ja čuŭ twaje pieśni, i tahdy ja pozwolu tabie śpiewać ludziam pieśni, daruju prawa raskazwać świetu pra dumki twaje“.
Praz kamiennyje ścieny nia wybiłasia pieśnia dudara, i nichto jaho nie pačuŭ. — „Ty pawinien maŭčać! — kaže pan dudaru, — bo pieśnia twaja ničoha nie skazała majmu sercu. Nichaj astajucca ŭ tabie twaje dumki i pieśni.“ I dudara s taho času słuchało pustoje pole, bałota i les.
Brat! usie my šukali ščaścia, tolki jšli my nie adnakimi darohami. Tabie choć trochi świaciło sonce, a ja jšoŭ, jak u nočy. Zapalim-že my łučyny i pojdziem ješče šukać doli, budziem pamahać adzin adnamu, a jak zabłudzić chto z nas, padamo jamu hołas. Nia śmiejciesia-ž, braty, i nie adbirajcie ŭ mianie taho, što može adabrać tolki Boh!
I ślozy bliščeli na wačach Mienšaho Brata.