Apawiedańnia i lehiendy wieršam (1914)/Lekar-wiedźmar

Kumoŭskije mahiłki Lekar-wiedźmar
Вершаванае апавяданьне
Аўтар: Лявон Лобік
1914 год
Kaladny wiečer
Іншыя публікацыі гэтага твора: Лекар-вядзьмар.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Lekar-wiedźmar.

(Sa słoŭ lekara N. Warabjowa).


I

Biełarusam ja ciomnym radziŭsia
Ad wiaskowych harotnych ludziej,
Ŭ biednacie, ŭ ciemnacie achryściŭsia,
Hadawaŭsia z balełych hrudziej.
A ciapier chaču s świetam paznacca,
Rodny kraj i narod swoj paznać;
Chaču płakać ja z im i śmiejacca,
A pad čas dyk i pieśni śpiewać…
Chaču dumkami z im padzialicca,
Chaču braćcioŭ paznać ja swaich,
Chaču žalicca, Bohu malicca
Za praświetnuju dolu dla ich…
Kolki ciomnych ješče jość kutočkaŭ
Wiosak, sioł ŭ Biełarusi światoj!
Maci, bač, ŭzhadawała synočkaŭ
Biez praświety z dziacinnaj dušoj.
Pakul žyŭ ja, pisać, braty, budu
Pra wiaskowuju wam ciemnatu,
Rodny kraj i narod nie zabudu,
Budu hnać ja piarom lichatu.
S ciemnatoj wiek zmahacca ja budu,
I žyćcio pałažu ŭ baraćbie,
A staronki swajej nie zabudu!
Dyk pišu-ž, Biełarus, ja tabie:

II

Byŭ ja lekaram ŭ wioski pasłany.
Raz prychodzić kabieta ka mnie,
Ruki łomić i prosić «kachany,
«Pamažy, kali možeš, ty mnie!»
Dy i tut že jana mnie skazała:
«Haspadar moj niadužy lažyć,
«I chwaroba jaho tak zwiazała,
«Što nia može užo j hawaryć»…
Dy staić u parozi kabieta;
Ja ničoha ŭžo jej nie skazaŭ:
Mnie zdareńnie nia pieršaje heta,
Dyk ja kija ŭ darohu šukaŭ.
Woś ŭ darozi. Dachodzim da wioski,
Dzie mužyk jaje chwory lažyć,
Baču dziŭnyje tut ja abrazki:
Jak by čort na darozi staić,
Abo wiedźma-čarcicha błahaja
Tut raskinuła čary swaje
I, chto jdzie, dyk za nohi chapaje.
Ščarawała jana i mianie:
Ja upłutaŭsia ŭ niejkije nitki
I až nosam užo zaaraŭ!
Jak pryznacca, dyk nawat i brydka…
Na kabietu ja duža zławaŭ.
Maładzica-ž śmiajecca i kaže:
«Ty, sakolik, užo nie siarduj!
Mo-ž nia wyciaŭsia nadta ty duže?
«Dyk skažu tabie štuku — pačuj:
«Heta našyje baby zrabili,
«Wiosku nitkami, bač, abwiali,
«Ad chwaroby jaje baranili,
«Kab nie brała ludziej da ziamli.
«Ŭ čužych wioskach ty čuješ: malera[1],
«Z epidziemii tysiačy mruć;
«Dyzenteryja tam i chalera
«Na mahiłki niasuć i niasuć.
«A u nas, dziakuj Bohu i cicha;
«Baba dobraja hetak była:
«Nie puściła siudy jana licha!
«Jana pieršuju nitku wieła.
«Ŭ adnu chatu ŭsie baby zyšlisia
«S cełaj wioski dy hetak było
«Užo pracy im — tolki dziwisia!
«Bo naprali dadnia, i siało
Ŭ siem stołak wakruh abwiali.
«Druhoj nočču sabraŭšysia ŭ chatu,
«Babaŭ sorak da biełaho dnia
«Prali, tkali — zrabili da świetu
«Łokciaŭ tryccać zy lnu pałatna
«I pad wobrazam u cerkwi zasłali;
«Dyk u nas wiedźmaroŭ nie było,
«Što pawietra i niemač puskali,
«My swajo ŭbaranili siało».

III

Woś i ŭ wioscy. Uchodzim u chatu.
Ja pačaŭ mužyka ratawać.
Dzieci tulacca k chworamu tatu,
Na mianie ispad-łobja hladziać.
A mužyk naš saŭsim umiručy:
Zapaleńnie u lohkich dastaŭ,
Kroŭju kašlaje, mutnyje wočy,
Płače, stohnie, chryścicca pačaŭ.
Skora banak jamu ja pastawiŭ,
A paśla i kampresy zrabiŭ,
Dihitalis — lekarstwa naznačyŭ,
Dy ŭžo klizmu enemu čyniu;
A tym časam jaho haspadynia
Za rukaŭ mianie ciahnie: «zirni!
«Pakažu, što u nas za pryčyna:
«Hałubok, ty ŭžo tam adwiarni!»
Za humno mianie zara prywodzić
Dy pakazwaje: «oś, atčyni!
«Załažyŭ niechta čary, dyk škodzić;
«Oś, jak strašna, jak sumna: — zirni!..»
Ja nahnuŭsia — i baču ich dziwy:
La darožki kamieńčyk staić,
A na im kałaski žytni z niwy,
Chleb i sol i jaječka lažyć.
Nu, jakije-ž tut čary-pakuty?
Ja jaječka nahoju razbiŭ;
Baču: chleb, kałaski biez atruty,
Da kišeni ja ich pałažyŭ.
S kałaskoŭ, idučy wybiraju
Ja zierniatki dy ich i žumru;
Hramada-ž na mianie paziraje,
Ci ad hetaho skora pamru?
I pajšoŭ ja iznoŭ sabie ŭ chatku,
A narod hramadoju za mnoj.
Plečukami sciskajuć: «ach, bratka,
Jon wiedźmar!» — jany šepčuć s saboj.
Ŭ chaci žonka užo staŭkawała,
Što ŭsiu kryŭdu ja j zło pabiadziŭ;
Naš mužyk, jak učuŭ — chwor prapała,
Užo pa chaci zdarowy chadziŭ.
Niewiadoma ŭžo, siła jakaja
Waskresiła taho mužyka:
Musi krepkaja wiera świataja,
Što zaklaćcia i čary złamała
Maja śmiełaja, ćwiorda ruka.
A tut baby mianie astupili:
«Ty — wiedźmar!» — prosta kažuć ŭžo mnie:
«Ty nabraŭsia ŭžo čortawaj siły,
«Pradaŭ dušu!» — pačuŭ, jak wa śnie.

IV

— A dziaŭčynka čaho waša płače?
Ničym chworaja musi jana?
Haspadynia mnie j kaže: «niejnačej
«Tut maja ŭžo, sakolik, wina:
«Jak u cienžy ja jeju chadziła,
«Dyk harochu ŭ chwartuch uziała,
«Na biadu sabie drennu radziła!
«Kab nia heta, mo j lepša-b była,
«Dy nieŭdałaja niejka łupata;
«Nieparožna jak jeju była,
«Raz ja wyjšła sabie hetak s chaty,
«Dy zabyła zaŭsim uziała,
«Što na miesiac nia možna dziwicca.
«A jon poŭnieńki hetki išoŭ!
«Ja zabyłasia nawat chryścicca.
«Woś, i miesiac darma nie prajšoŭ.

V

Mianie ŭ chatu druhuju prywodziać;
Tam mužyk baradaty siadzić
I wačyma ŭ baki kosa wodzić,
Na mianie jak-by jon nie hladzić.
— Nu, dzie-ž chwory? — ŭ kabiety pytaju
(Hramada u parozi staić).
Haławoju kabieta mataje:
«Prywiali my ciabie waražyć!»
Woś mužyk baradaty, ustaŭšy,
Da stała mianie zara pazwaŭ
I, ludziam chitrawata machnuŭšy,
Jak šalony krucicca pačaŭ.
S poŭhadziny kruciŭsia pa chaci,
Na adnej jon wlercieŭsia nazie,
To ŭ baki pačynaŭ jon plewaci,
To patskočyć, jak čort u łazie.
Pośle zielle dziewanny dastaŭšy,
Ŭ čarapok na ahoń pałažyŭ
Dy, nad im niešta doŭha šeptaŭšy,
Poŭnu chatu dymu napuściŭ.
Na stale było liście s kaliny,
Tut krakos i rumianak, čabor,
Maciarduška, burnelka, maliny,
Čortpałocham usłaŭ by ŭwieś dwor!
A na wiersi, na zielli ŭ kutočku
Bieły syr na papiercy ležaŭ;
Jaho s šeptami, bač, pa kusočku
Mužyk z ziellem ludziam razdawaŭ.
A jak zielli ci syr nie pamohuć
Ad błahoha tut woka kamu,
Tamu kluč jon žalezny pawiesić,
Ci zamok daść na šyju jamu.

VI

«Nu pryznajsia ciapier mnie biaz muki,
«Ci ty dužšy znachar za mianie?
«Waźmi syr hety bieły u ruki:
«Chaj jon zrobicca čorny ŭ ciabie!»
Dy mužyk naš, uziaŭšy u ruki,
Mnie ŭžo syr sa stała padaje:
«Na, biary — my pabačymo štuki,
«Ci bolš znaješ ty, brat, za mianie.
«Nas dwauch znacharoŭ na pawieci,
«Toj što zrobić, a ja adrablu;
«Ale što nie bywaje na świeci:
«Ja sprabuju tut siłu twaju!»
A paśla i wady naliŭ čarku,
Našeptaŭšy daje, kab ja piŭ.
Ja i wypiŭ. — Pastoj, kažu, — bratku:
Ty nie mała ŭžo hetak duryŭ!
Ja naliŭ — i jamu daju čarku
(Walerjanatki dozu ŭpuściŭ),
Kažu: wypij — zabudziem pra swarku!
Ale jon atkazaŭsia nia piŭ.
Ŭ hramadzie až rukami splasnuli,
Padniali tut mianie na ura:
«My nie bačyll, — nawat nia čuli,
«Kab chto jšou suprociŭ wiedźmara!»
— Nijakich wiedźmaroŭ ja nie znaju,
Ja kažu mužykam u atkaz:
Ja lekarstwam ludziam pamahaju,
Ŭ wiedźmaroŭ i nia wierać u nas.
Ŭ hety šepty usie j zababony
Ludzi ciomnyje wierać adny;
Im nia wierać nikoli wučony:
Swiet nawuki paznali jany!
A wiedźmar ludziej ciomnych maročyć,
Bo ŭsie wiery jamu tut dajuć;
Dy ślapy jak ślapomu dahodzić,
Peŭnie ŭ jamu abodwa ŭpaduć!

VII

S taho času ŭ mianie la paroha
Kožyn dzień baboŭ dziesiać staić,
Pamahčy mianie prosiać ad złoha,
Bo wiedźmar nie daje im i žyć:
Tam jon chleb, — tam jajco patkidaje
Na skacinku, na ichnich dziaciej;
Ŭ małace, ŭ chlebi spor adbiraje,
Kryŭdzić, hłumić jon biednych ludziej…
Kury, lon, parasiaty niasuć mnie,
Pałatno i muku — pamahaj!
Ja nia wieru wačam — bytcym wo śnie,
Choć ty wušy zatkni dy ŭciekaj!
Nie waźmu — mnie ničoha nia treba:
Kuracapam nikoli nia byŭ!
Wy zirnicie u horu — na nieba…
Kuracapaŭ Chrystos nie lubiŭ.
A pa horadzi čutka błahaja,
Nawat niechta danios dachtarom.
«Lekar waš dyk usim pamahaje,
«My j nie znali, što jon wiedźmarom».

Lawon Łobik.



  1. Malaryja — trasca.