Czaławiek na wyższynie swajej hodnaści (1915)/Pracawitaść
← Ciarpliwaść | Pracawitaść Філязофская праца Аўтар: Баляслаў Пачопка 1915 год |
Cikawaść → |
Pracawitaść.
Pracawitaść heta jość cnota, katoraja trymajuczy nas zaŭsiody pry spaŭniańni dobraj raboty, adwodzić i baronić ad szmat jakich brydkich nawykaŭ i prastupkaŭ, katoryja rodziacca z hultajstwa.
Czaławiek pracawity narychtowuje żyćcio tak, kab nawat adpaczywak nia można było nazwać hultawańniem, ale kab i jon prynosiŭ jakujukoleczy karyść duszy abo ciełu. Son patrebny czaławieku dziela adświeżawańnia sił, dyk spańnio ŭ mieru nia jość hultawańniem, ale lażańnie ŭ łożku cełymi hadzinami, nawat kali ŭżo i spać nia choczycca jość prastupnym hultajstwam. Spacer dla zmuczanaho nad siadziaczaj pracaj, u szkole, ŭ kancylaryi i t. p. tak sama czaławieku patrebny dla zdaroŭja i nia może być nazwany hultawańniem, ale kali chto budzie bolsz zhaniać czasu na razryŭkach, czym na pracy, heta ŭżo budzie hultaj i treba jamu wiedać, szto chto nie pracuje, toj nie pawinien i jeści.
Może chto skaże: „Ja by achwotna pracawaŭ, ale kali-ż nijak nidzie nie mahu dastać pracy; usiudy poŭna narodu“. Ja skażu na heta, czasta bywaje, szto pracy z zarabotkam, służby, ŭ asobnaści takoj, jakaja nam padabaicca nia można najści, ale naahuł pracu, kab tolki nie hultawać, dyk zaŭsiody znojdzim jaje aż pomnoha. Ni znojdzisz pracy ŭ kancylaryi, szkole, kramie i t. p. dyk napeŭna dawoli jaje jość u ŭłasnaj chacie, abo kala chaty.
Tolki treba mieć dobruju wolu zaniacca pierszaj lepszaj pracaj, aby nie hultawać, dyk i praca budzie. Może ŭ chacie treba szto sparatkawać, szto paprawić, paczyścić, praczytać jakuju dobruju kniżku, pry czym może nasunicca dumka, jak i dzie najści zarabotak. Nia można ćwiorda trymacca adnej tolki specjalnaści, ale adno-dwa treba ŭmieć dobra, kab z henaho mahczy żyć, a dalej być na ŭsie ruki — jak każuć — majstram.
Bo kali chto jość pisaram, to nie znaczyć, szto ŭżo nia może pracawać rukami, pryszyć adarwaŭszahosia huzika ŭ adzieży, zabawić dzicia, sparatkawać chatu zamieniajuczy żonku, katoraja jak raz może maje pracu dziela zarabotku. Można wuczyć dziaciej paciaraŭ, czytać, pisać, można samomu zaniacca nawukaj jakoha remiasła, choćby krawiectwa, katoraje ni abniżajuczy ludzkoj hodnaści może dać kusok chleba. Bo kali tysiaczy hramaciejaŭ — pisaroŭ siadziać biez służby, kraŭca niwodnaho biez pracy nie znojdzisz, chiba heta niaŭmieka, niasumlenny, abo hultaj.
Ja znaŭ adnaho chłapca katory konczyŭszy 4-ry klasy, pokul naszoŭ służbu ŭ aptece, kab nie hultawać i nia być dla nikoha ciażaram zaniaŭsia brukawańniem wulic i hetak zarablaŭ sabie na prażyćcio. Inszy, himnazista z 6-aj klasy straciŭszy karmiciela — baćku, a jaszcze raniej, kazaŭby praczuwajuczy biadu wyŭczyŭszysia stalarstwa, paszoŭ u stalarniu zarablać na chleb sabie i matce, a wieczarami i ŭ wolnych ad stalarki chwilach dalej-że wuczyŭšia taho, szto jaho tawaryszy ŭ himnazii i hetak sprawiŭsia, szto pośla razam z tymi-ż tawaryszami zdaŭ akzamien u wyszejszuju klasu, a ŭ kancy i konczyŭ himnazju.
Heta nadta dobraja recz, kab toj, chto pracuje, jak każuć, mazhami ŭmieŭ jakoje i remiasło, bo hetkija dźwie pracy adna dla druhoj służać adpaczyŭkam i abiedźwie mohuć dawać karyść.
Wielmi nierazumna robić toj, chto prasiedziŭszy ŭwieś dzień s piarom nad papieraj, wieczar, abo i bolszuju czaść noczy prawodzić za kartami. Hetak zabić zabiwaje jon siabie.
Pracawity czaławiek ni znaje pracy „nizkaj“ „prostaj“ — dla jaho kożnaja praca prostaja i kożnaja dobraja, aby jana nia była jakim prastupkam. Kożnaja praca, ci „hałowaj“ ci rukami, aby nia była kryŭdaj bliżniaho i praciŭnaj prawu bożamu ci kaścielnamu, jość szlachotnaj i dobraj i nia można jaje stydacca majuczy za nizkuju.
Za hranicaj ŭ tych hasudarstwach, dzie aświeta staić wysoka nichto i nie razumieje, szto jakajakoleczy praca mahłab być nazwanaja „nizkaj“, naproci tam usie krywa hladziać na hultajoŭ. U Szwajcaryi naprykład jość wyznaczana kara na tych, szto praz hultajstwo abiadnielib i stalib żabrawać. Dziela hetaho tam i nie ŭbaczysz nidzie żabraka, jak u nas, dzie i prajści ni dajuć. Tolki ŭ naszaj ciomaj staronce, dyk chłapiec, szto konczyŭ narodnaju szkołu, dumaje, szto ŭżo pawinien być prynamsia wałasnym pisaram, kali nia czynoŭnikam z bliskuczymi huzikami, abo nia ministram z załatym kaŭniarom. A jak na hetkuju służbu, każuć, „biednaho nia prymajuć“ dyk taki „pisar“ i basiakuje pa wulicach miesta, dy kidaicca na roznyja szalmoŭstwy. Dziela hetaho ŭ nas poŭna żabrakoŭ, biedakoŭ i prastupnikaŭ, a kab wykaranić hultajstwa i nawuczyć narod pracawitaści, dyk aż świet nam pakazaŭsiab inszym, bo paprawiłasiab nasza dola, pabahacieŭby kraj i nia było-b basiakoŭ, żabrakoŭ, aszukancaŭ i insz.
Sa skazanaho widać, szto treba nam być pracawitymi i da henaj-że pracawitaści nachilać naszyja dzieci i ŭsich, nad kim maim apieku ci źwierchnaść, bo praca zbahaczaje narody, a hultajstwo rodzić usielakaje zło.