Dzieja majej myśli, serca i woli (1932)/V
← IV. U Seminaryi | V. Dyjakanat. Pačatki chwaroby Успаміны Аўтар: Казімір Сваяк 1932 год |
VI. U Zakapanym. Pačatak wajny. Kaniec dyjakanatu → |
V. Dyjakanat. Pačatki chwaroby.
(1912 h.)
15.V.1912. Z listu da brata. „Učora wiarnuŭsia z Koŭny, z nowym stopniem duchoŭnym dyjakanatu. Nia stanu apisywać Tabie, jak ja zmahaŭsia z saboj, jak ciarpieŭ, adwažwajučysia na heta. Ale razwažańni maje pryniali formu pastanowy. Z relihii kaliś ja śmiajaŭsia, ciapier caniŭ jaje wysoka. Chistaŭsia tolki duch moj i sumniewaŭsia, bajučysia ciažkich pawinnaściej ksiandzowych, tak jak ja ich sabie pradstaŭlaju: ci dadzieržu, ci nia budu takim samym, jakich šmat. Dumaju, što naskolki świet duchowy pierawyšaje świet fizyčny, nastolki praca dziela ideałaŭ wiečnych pierawyšaje zwyčajnaje latucieńnie za sławaj i honaram. Woś bajusia swajej słabaści, choć wiera nie pakidaje mianie, wiera ŭ siłu nadpryrodnuju Chrystowuju, siłu mistycyzmu. Jon mianie pawiadzieć, daść enerhiju, kali łaskaŭ byŭ mianie wybrać“…
Žniwień. Siadžu ŭ chacie nia sumny, ale j nia radasny. Ja chwory. Nawuki pierarwalisia. Być moža treba ich zusim pakinuć. Čuju ŭ sabie rabaka u hrudzioch, što choča zhryści zdarowy dahetul moj arhanizm. Tady treba budzie razwitacca z usim — i z dumkami ab budučaj pracy z narodam dla Boha. Z hetaj dumkaj najciažejšaja razłuka… Boža! Daj mnie zrazumieńnie, pa jakoj maju iści darozie da waładarstwa Twajho! Nie dapuści, kab kali zbiŭsia na ostup! Ja prymaju ŭsio achwotna z ruki Twajej — ciarpieńnia i śmierć nawat: aby tolki iści śledam Chrystowym, aby zbawić siabie i tych, kaho mnie paručyš. „Boh moj — usio majo!..“
Adnak ciažka. Niejki kamień loh na serca. Čornaja melancholija jak zmora sieła pry mnie. Ničoha rabić nie mahu. Myślu ab žyćci swaim. Ščaśliwy, chto z usich trudoŭ swaich wyjdzie z tryumfam! Žyćcio razarwanaje, ruchliwaje strašyć mianie, žyćcio adzinokaje zabiwaje mianie… Ach, ciažka mnie bicca z swaimi dumkami…
10.VIII. Myśl maja tolki pa ziamli paŭzie, ubohaja i zmienliwaja. Wola tolki cełaja da Ciabie nachilena, o Boža!… Što dzień prad snom swaim ja kažu: „Stanu pry śmierci, pastarajusia być da jaje hatowym!“
Čytaju ŭsio, što papadziecca ŭ ruki. Ničoha z hetaha nia pomniu. Wažna toje, kab myśl nie dramała. O, kab mnie nawučycca kirawać jaje, jak wiaślar łodku na mutnych falach!…
12.IX. Kali časam u wosieni niknuć dni daždźliwyja, płačliwyja, a wiecier asušyć bałoty, sonca bliśnie jaśniej i azałocić listy dreŭ, — tady čujusia niejak žywiej i bajčej. Kruhom usio małodzicca, nabiraje świežaje pieknaści — wabić woka, zabaŭlaje wyabražeńnie. U taki dzień wyšaŭ ja na daŭžejšuju prachodku. Wiecier ścich. Sonca ŭžo schiliłasia na zachad. Hołaje pole, pole prykrytaje tolki aržyščam, paciahnienym srybnymi nitkami pawučyny, raskošna adpačywała, wydaŭšy bahatuju karyść čaławieku z zasiewaŭ. Musić ciapier spačyć, kab z nowymi siłami dacca na wiasnu čaławieku ŭrablać siabie jznoŭ. Cicha šepčacca listy asiny, a šept hety poŭny niečaha tajomnaha, nieadhadnaha… Poŭny pačućcia žywoj roskašy chadžu ja pa polach i miežach wiaskowych. Było mnie dobra na dušy. Zdawałasia, što pačaŭ ja nowaje žyćcio…
Biedny! U načy musiŭ adpakutawać henu pryjernnaść. Son adlacieŭ, pał niejki dziŭny i smaha zwialičylisia…
8.X. Dochtar naraiŭ mnie jechać u inšy klimat — zahranicu, Hrošaŭ treba mnoha, a daj Boža, kab nie pašli na hłum. Wieru adnak, što chwaroba maja nia jość na śmierć, ale na „akazańnie chwały Twajej, o Boža“. Što-kolwiek dziejecca, z dopustu Twajho dziejecca. Ja spakojny.
Prahnu, kab Twajo Imia światoje, o Boža, znanym było miž taho narodu, z katoraha ja wyšaŭ.
18.X. Dzień za dniom spływaje roŭna, adnastajna, jak tyja kapli doždžu, što spadajuć adna za adnej z wysokaści. Tyja, z kim žywu ŭ maich dumkach, mała mnie spahadajuć. Niama z kim padzialicca dumkami, što wypływajuć spad serca. Adzin ja. A da hetaha adzinoctwa treba prywyknuć. Asobnaść uhłyblaje indywidualnyja zdolnaści — padymaje siły ducha. U cišy čutniej dachodzić hołas z zaświetu…
Ach, para mnie jechać, šukajučy zdaroŭja!… Adna Komunija z wieraj pryniataja mahła-b mianie zdarowym zrabić. Ale ja cudu nie žadaju, nie chaču. Pašto mnie adkłon ad ahulnaha prawa ŭ pryrodzie. Kali nawuka ludzkaja wylečyć dobra.
Zaŭtra niadziela. Zbiaru siły ducha, padymu ŭwyś serca žadańnie… Spać para! Dobraje nočy, duch moj zbaleły! Dušy zaświetu chaj molacca za ciabie! Duch usich duchaŭ chaj pawiewam swaim pryniasie tabie spakoj i moc nowuju i siłu.
23.X.1912. Na imianiny majho Probašča.
(Pieršy moj wierš biełaruski). Ŭ dzień hety ščaścia i wiasiella, Žywi afiarna, miłaserna, Ŭ zahrobnym žyć ja žyču świecie, |
Zaduški. Traču zusim ciarpliwaść. Pahody niama. Niejak žudasna — sumna. Jedu da Wilni. Moža nie wiarnusia spad apieki dachtaroŭ. Myśli chmarnyja… „Maci, nia płač!… Ojča, strymaj ślozy!…“ „Ej, hani, bracie, konika, bo serca rwiecca ad boli i pačućcia!“… Doždž. Słota. Sumnaja pryroda. Čaho-ž joj płakać? Nihdzie ani zhuku, ani šopatu. Ani žywoj dušy! Silny wiecier atrasaje zimnyja kapli z pačarniełych drewaŭ. Jany pyrskajuć mnie ŭ wočy, lezuć za šyju… I wiecier zdziekujecca z mianie…
7.XI. U Wilni dachtary, nastrašyli. Jaknajchutčej jechać zahranicu! Što budzie z hetaha?… Et, usioroŭna!…
9.XI. M-ka Karkožyški. Zbirajusia da wyjezdu ŭ Zakapanaje. Čakaju ŭradawaha pašpartu. Kaścioł tut — budoŭla nieasabliwaja: biadnota j pakora. Malicca pryjemna, słuchać Imšy — miła, kamunikawać — najmilej. Što tut rabić mnie? — Hladzieć i dumać…
Čuju što-dzień hramafon, katory ciešyć mianie, što žyćcio jość poŭnaje charastwa, wiasiołaści, pustaty, durnoctwa, waryjactwa, komizmu, trahizmu, pawahi, świetłaści i h. d. Wybiraj, što padabajecca. Chočycca časam tak ščyra zapłakać, jak skryŭdžanamu dziciaci, a časam śmiajacca, śmiajacca biaz upynku…
23.XI. U darozie zahranicu. U Waršawie trapiŭ jakraz na pachowiny arcybiskupa. Mnoha światła i blesku i šumu. Prajaždžajučy praz Čenstachowu, ščyra addaŭsia apiecy Božaje Maci.
24.XI. Krakaŭ. Zabaŭlusia tut niadoŭha. Zaŭtra budu na miejscy swajho lačeńnia.