Miatawyja listoczki (1914)/Hania
← Świataja | Hania Апавяданьне Аўтар: Баляслаў Пачопка 1914 год |
I pajszoŭ tyki → |
Hania.
Byŭ Zaduszny dzień, kali ŭsie dobryja kataliki molacca za pamiorszych swajakoŭ i naahuł za ŭsie duszy, szto ŭ czyscy.
Biednaja sirata Hania służyła ŭ bahatych ale ni pabożnych panoŭ. Jany pazwalali Hani chadzić na spacar i na zabawy, ale zławalisia, kali prypadkam dawiedalisia, szto jana była ŭ kaściele. Wiedała jana, szto mohuć prahnać jaje sa służby kali i ŭ hety dzień zajdzie da kaścioła, ale padumała sabie, szto Boh miłaserny nie pakinie jaje i duszy czyscowyja swaimi modłami dapamohuć i zajszła da kaścioła, dy stała prasić Boha za wybaŭleńnie duszaŭ z muk czyscowych. Zaniataja światymi myślami i madlitwaj Hania ni ahledziłasia nawat, jak skonczyłosia ŭżo i nabażeństwo, a jana ŭsio maliłasia. Raptam paczuła na placzy czyjuś ruku. Ahlanułasia i ŭbaczyła pry Sabie Janku, lokaja tych samych panoŭ, katory wyzwaŭszy jaje s kaścioła skazaŭ, szto pany straszeńnie razhniewalisia i nima wiedama, szto z hetaho budzie…
„Biaz Woli Bożaj niczoha nia budzie“ — atkazała Hania i paszli aboje da chaty. Dawiedaŭszysia ad lokaja, dzie hetak doŭha zabaŭlałasia Hania, pan sa złościaj zakryczaŭ: „Ja tabie niraz kazaŭ, szto możysz sabie szto choczysz rabić, ale tolki nia jści da kaścioła, tyż mianie nia słuchajesz i dziela hetaho jdzi sabie iznoŭ da kaścioła, ci kudy choczysz, ale da mianie ni waroczajsia“!
Uziaŭszy swaje manatki, papiery i kolki złotych, szto zasłużyła, paprasiłasia Hania ŭ storaża pieranaczawać, a na zaŭtra rana ŭstała i paszła iznoŭ tki da kaścioła, kudy jaje sztoś ciahnuło. Pryszła pierad aŭtar uklenczyła pabożna i stała malicca. Tut jej prypomniłosia ŭczarajszaje zdareńnie i toje, jak że ciapier żyć i kudy ŭdacca. I tutże prydumała zakupić Imszu za zmarłych duszy, bo czytała kaliś, szto duszy czyscowyja czasta cudoŭna pamahajuć ŭ biadzie tym, chto za ich molicca. Tak i zrabła. A kali wysłuchaŭszy hetaj Imszy jaszcze ŭsio maliłasia i maliłasia aż da zabyćcia, zdałosia jej, szto na aŭtary mihnuła niejkaja jasnaść zdołu ŭharu i adtul chtoś pramowiu: „dziakuju; ni zabudu!“ Hetym bytcym zbudziłasia Hania i pierażahnaŭszysia wyszła s kaścioła. Tut padyszoŭ da jaje niznajomy małady pan i pieknie pakłaniŭszysia spytaŭ jaje, ci nie szukaje służby. Hania zdziwiłasia, szto tak skora wysłuchaŭ Boh jaje modłaŭ, i atkazała: „szukaju“. A toj pan padajuczy jej list skazaŭ: „Dyk majesz, panienka, woś hety list i zaniasi jaho tudy, kudy jon zaadresawany, a tam spytaj ci nia treba służanki — bo jak raz patrebnaja pabożnaja dziaŭczyna na ŭsłuhi, tam tabie budzie dobra“. Hania ŭziała list i pryniasła jaho da pieknaj kamianicy.
Tut znaszoŭszy tuju kwateru, kudy list byŭ adresawany, pazwaniła i jej adczyniła dźwiery strojnaja pani ŭ żałobie. Hania skazała, szto niejki pan prysłaŭ jaje siudy, każuczy, szto tut patrebna służanka. Pani ździwiłasia; bo nikomu ni kazała jana, szto chocze zmianić służanku i tolki dziś pastanawiła atprawić tuju, szto była, dy służyła niakuratna. Uziaŭszy list jana hlanuła na jaho i aż zatrasłasia i ślozy pasypalisia z waczej… List hety byŭ ad syna, katory użo hod tamu piamior. Trasuczysia i dziwujuczysia praczytała jana list, a ŭ im było napisana, szto Hania zakupiŭszy Imszu za duszy czyścowyja wybawiła hetaho panicza s czyscu i jon ciapier użo idzie ŭ nieba, ale matki swajej prosić zaapiekawacca biednaj Haniaj. Tady pani hena kinułasia caławać hetu dziaŭczynu i skazała jej: „Budzisz u mianie zaŭsiody, ale nie służankaj, tolki jak siastra i najlepszaja pryjacielka, bo ty atczyniła nieba majmu synu“.