La darohi, kala haju,
Blizka pola ŭ lahčynie,
Kamień z rysami na kraju
Widzieć zdaryłasia mnie.
Kamień hety, niby dziwa,
Ŭsie zawuć „wialikim“ tut
I darohaj bajaźliwa
Abminajuć miejsca złud.
Bo jak tolki noč nastanie
Tut z zahadu mocy złoj
Prajazdnym zdajucca zdańnia
Ci to letam, ci zimoj.
Ŭ źwiazku z hetym i padańnia
Nie biaz mytaŭ i prykras
Majuć našyja sialanie,
Biaručy za praŭdu — skaz.
Niekaliści ŭ daŭnym časie,
Ŭ pieršych probłyskach wiakoŭ,
Pokul štuka raźwiłasia,
Mienš było ramiaśnikoŭ.
Bližej niejak da natury
Wioŭ žyćcio tady narod,
Adziawaŭsia ŭ tkani, skury,
Abuwaŭsia ŭ łykasplot.
Źwiera ŭ lesie mnoha mieli
I lipy było dla łyk,
Lonu ŭ poli — na kudzieli:
Baby tkali, ploŭ mužyk. Woś na hetakija stroi
Pryzapasili jany
Ŭ kubłach kužalu suwoi,
Łyk wirciny uzdoŭž ściany.
Lepšaj obuwi nia znali
Dy j nia wiedali ab joj…
Ale woś na wiernaj šali
Zawarušyŭsia spakoj.
Za wiarstu, ci dźwie ad haju,
Wioska biednaja była…
Nazwy nie prypaminaju —
Moža nawat i „Suła“.
Na kancy u joj žyŭ Janka
Bosy, hoły z usiaho:
Dziaha, łapci dy katanka —
Usio bahactwa u jaho.
Razyšlisia skroś tut wieści,
Što na kamieni mastak
Łapci šyć pačaŭ, nia pleści
I saŭsim užo nia tak.
Usim cikawym sulić wobuj
U paŭnočnuju paru:
„Ej mužyk, kupi na sprobu,
Ja nia darma hawaru“!
Ale lud naš bajaźliwy,
Aściarožny da kupli
I nia padki da nazywy;
Reč šaŭcowa, znaj — suli.
Usie bajacca a paŭnočy
Iści da kamienia pad les,
Heta sprawa złoje mowy,
A šawiec toj peŭna bies.
Na padmanku ducha złoha
Nie dalisia mužyki,
Choć tawaru mieŭ jon mnoha,
Roznaj miery chadaki.
Ale Janku ŭžo dadzieła
Łapci pleści, łyki drać…
Woś a poŭnačy jon śmieła
Jdzie pad les na sienažać.
Pakazaŭsia z paza chmary
Miesiac, kamień aświaciŭ:
Chadaki lažać pa pary
Piekna sšytyja na dziŭ.
I šawiec susim zatanna
Śmiełaku ich pradaje,
Tolki twierdzić biezustanna
Uwarowiny swaje.
„Na usie čatyry boki
Možaš jści u chadakoch:
U karčmu, u wir hłyboki,
Choć sabie i u wastroh.
Dy hladzi nia jdzi nikoli
Da kaścioła ty u ich,
Bo tady ŭžo paniawoli
Ščeznuć z noh jany u mih“.
Jak ni jak — tawar charošy
Dy prytym i nawina —
Zapłaciŭ woś Janka hrošy
I pašoŭ, maŭlaŭ, z pjana.
Užo damoŭ ciažkija nohi
Jon nasiłu prywałok…
Skinuŭ swoj kaptan ubohi
I zalez spać na pałok.
A nazaŭtra tolki sonca
Zarumieniła swoj twar,
Naš Januk u chacie žonca
Užo pakazywaŭ tawar.
Taja biełyja parcianki
Z kubła wyniaŭšy, daje
I pytajecca u Janki,
Dzie jon łapci ŭziaŭ swaje. Ale Janka ani słoŭca,
Abuwajecca maŭčkom…
Dumki rodziacca ŭ hałoŭca,
Wałasy tyrčać dubkom.
U niadzielu naš araty
Jdzie pa zwyčaju ŭ kaścioł —
Woś i Janka wyšaŭ z chaty
Kryšku niejak nie wiasioł.
Les minuŭ, woś i miastečka,
Woś i karčma pa puci:
Praha ciahnie čaławieka,
Choć na chwilu dy zajści.
Pračyniŭšy cicha dźwiery
Da šynku jon uwajšoŭ,
Čujeć homan prosty, śmieły
Świežych z wioski prybyšoŭ.
I znajomyja sialanie
Janku kidajuć prywiet,
Jak zaŭsiody čynić zrańnia
U dobrym zwyčaju susied.
„Nu, jak maješsia, susiedzie?
— Tut šynkar zahamaniŭ.
Nowy wobuj ścibryŭ niedzie,
Modna šyty, — prosta dziŭ!“
Žyd, sialanie i sialanki
Abstupili hramadoj
Chadaki cichoha Janki —
Jon užo i sam nia swoj.
Ŭsie ŭzirajucca na wobuj
Dziŭnaj Jankawaj kupli.
Tak usim im da spadoby
Chadaki widać byli.
Zwon azwaŭsia sa zwanicy,
Da kaścioła mał i star Iduć, kab Bohu pamalicca,
Daŭ złažyci na aŭtar.
Woś i Janka jdzie wiasioła
U kumpanii ludziej,
Kab na sumu da kaścioła
Padaśpieci čym chutčej.
Sonca pražyła niaznosna,
Liŭsia pot jamu z čała,
A na sercy niejak młosna,
Byccam niemaraść była.
Na ŭwarowiny šaŭcowy
Jon zabyŭsia, jak na złość,
Spazirnuŭ na wobuj nowy
I padumaŭ… ale jość.
Idzie jon dali — da zwanicy,
Pierachodzić na ćwintar,
U kaścioł — da krapialnicy
I świačonaj rosić twar.
Pačałasia Mša świataja,
Janka molicca na zdziŭ
I siabie ŭ duchu pytaje, —
Ci jon mocna sahrašyŭ?
Ślozna płača, bjecca ŭ hrudzi —
„Boža, miłaściwym budź!“
Až źwiarnuli ŭwahu ludzi —
Tak na ich nasieła žudź.
Adbyłasia Mša ŭ kaściele,
Ksiondz ludziej pieražahnaŭ,
I ludcy, kab nie dadzieli
Bohu, užo wychodziać z naŭ.
Tolki Janka u staronca
Šle malbu z dušy usiej:
Boža, daj zdaroŭje žonca,
Abdary im i dziaciej.
„I maju daruj prawinu,
Što nia dobry ja taki,
Bo inačaj — wiečna źhinu
Praz čartowy chadaki“. Pamaliŭšysia dawoli,
Končyŭ paciery skarej,
Zdumaŭ jšče ab horkaj doli
I pamknuŭsia da dźwiarej.
Čuć žywy, prastawałosy,
Da świačonaj piarsty ŭznios,
Skrapianuŭsia, zirk — jon bosy,
Až pad skuraj staŭ maroz.
Tolki biełyja parcianki
Abmatany kala noh,
Dy abory jość u Janki, —
Ledź na świet jon wyjści zmoh.
Ale plunuć stała siły
I skazać: zhiń, prapadzi,
Uspamin brydki, niamiły!
Złaja moc nas nie zwadzi.
I paklaŭsia z złoju siłaj
Nie ŭwachodzić u zhawor,
Choć stajaŭ-by nad mahiłaj,
Choć-by z choładu zamior.
Lepš u hory žyć wiek ceły,
Ale čystym być dušoj,
Čym praz mieru zbahacieły
Ŭ piekle zhinuć z mocaj złoj.
Hetak dumaŭ na ćwintary
Janka naš nieŭdałaki,
Što dušu čartu ŭ achwiary —
Mieŭ addać za chadaki.
A wiarnuŭšysia da chaty,
Raskazaŭ usio swaim
I susiedziam, što łazaty
Čort chacieŭ zrabici z im.
Uciechi mieli žonka, dzieci,
Na‘t susiedzi, swajaki,
Što čartu nia daŭsia ŭ sieci
Janka ich praz chadaki.
Janka usiož-tyki try tydni
Adchwareŭ, ale byŭ rad, —
Što nia daŭsia u ruki złydniu,
Choć zhrašyŭ prad Boham šmat.
Spawiadaŭsia paśla ščyra
I usim aznajmiŭ błud,
Jak pasłuchaŭ z piekła,
Što šaŭcom zrabiŭsia tut,
Ale sudziačy z padańnia,
Chadaki z tajej pary
Šyjuć biednyja sialanie,
Kab nia drać z lipy kary.
Toje-ž pole kala haju
I łužok, što budzić žudź
I siahońnia ludzi, znaju,
„Chadakoŭščynaj“ zawuć.
I choć myt u siom padańni
Nie biaz falšu i prykras —
Usiož miajscowyja sialanie
Bačać ŭ jom praŭdziwy skaz.
|