Pry Hramnicy światoj
Spatyknuli ŭžo my
Miesiac Luty ŭ druhoj
Paławinie zimy.
Siewier, ściuža, maroz
U siłu-moc uwajšli,
Dapiakajuć da śloz
Usich žywych na ziamli.
Ale sonca štoraz,
Spaziraje światlej,
Pryhrawajučy ŭ čas —
Až dušy wiesialej.
U kažuchoch, wajłakoch
Ani dbajuć ludcy:
Cep hudzić pa takoch,
Režuć siečku chłapcy.
Krepnie, krepnie i woś
Zdaŭsia biedny maroz.
Stali łužynki skroś
Ad jaho horkich śloz.
Na darozie pluščyć,
Kažuć ludzi, u dzień,
A u nočy traščyć,
Jak prypiok marazień.
Hetak čas chutka jdzie,
Dzień za dniom tak lacić,
Jak na tej skwaradzie:
To skwirčyć, to piščyć.
Uzialisia nie na žart
Ludzi pić i hulać:
Usiudy zapał i hart
Dziela zapustaŭ znać.
Tut na dzień siem razoŭ
Treba jeści i pić:
Z padhulaŭšych tuzoŭ
Jość akazija kpić.
Što žywie biełarus,
Treba ŭsim pakazać:
I naježyŭšy wus,
Daj krutuchu skakać.
Akruciŭsia raz, dwa
Dy užo dosyć skazaŭ:
Zawiała haława,
Ledź nia ledź datrywaŭ.
Dyk u sani kania
Uprehli, sieli, chto moh
I pašła wažyńnia,
Koń z usich precca noh.
Ŭ tumanie nočnaj ćmy
Jeduć bojka z zwankom
Da susiedniaj karčmy
Ŭžo i tak pad chmialkom.
Och ty, miesiac luty,
Nie pastrašyš ty nas!
Nam Maciejka światy,
Pryniasie lepšy čas.
|