Ščeroŭskije dažynki, Kupałła (1910)/Wincuk Dunin-Marcinkiewič i jaho žyćcio/Wiesna hoład pierepała…

Wiesna hoład pierepała…
Верш

1910 год
Іншыя публікацыі гэтага твора: Вясна гола перапала.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Wiesna hoład pierepała,
Ani soli, ani krup:
I skacinie kormu mała,
I šamomu ani ŭ zub.
Na pałaciach dochnuć dzieci,
Žonka try dni z duru pjeć,
I daŭno parožna ŭ kleci,
I parožnaja asieć.
Kalita lażyć pad łaŭkaj,
A pry joj parożny hlak; —
Ad kalad my s kumam Saŭkaj
Pacirali ŭ hubie smak.
Ale hora — ŭžo spaŭhora;
Cyc, niaboha! troški cyc!
Woś nam wolnaść daduć skora,
I, jak ptuški, budziem žyć.
K čortu žonka, łasa baba!
Biary čort i kalitu,
A papuści wožki słaba
I daj wolu chamutu.
Budziem roŭnyje s panami,
Sami budziem my pany,
I harełku pić zbanami,
I hulać tak, jak jany.
Pierestanuć našym bratam,
Jak skacinaj tarhawać, —
Napuskacca lichim matam,
Skuru z noh da karku drać.
Choć chałodna, choć hałodna,
Cholad, hoład nipačom!
Ech! kab tolki nam swabodna!
Na swabodzie adžywiom.
Woś panam nia duža łoŭka:
Samym treba pracawać!
Pabalić nie raz hałoŭka,
Kali prydziecca arać.
Nie adzin to napaciejeć
I zaskačeć drapaka…
Bo sam tolki jeść umiejeć,
Dy drać skuru z mužyka.
Jakby byŭ jakoj skacinaj,
Abo horšy ad jaho:
Bili puhaj dy dubinaj.
A ciapier brat ohoho!
Mužyk budzieć nie skacinaj;
Nie raz skažeć pan s panoŭ:
„Panie Hryška, panie Mina!
„Jakže waspan? ci zdaroŭ?“