Дудка беларуская (1891)/Kiepska budzie

Hdzie czort nia może, tam babu paszle Kiepska budzie
Верш
Аўтар: Францішак Багушэвіч
1891 год
U wastrozie
Іншыя публікацыі гэтага твора: Кепска будзе!

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Kiepska budzie!

Jak ja tolki naradziŭsia —
Baćka skazaŭ: „kiepska budzie“!
Nu dyk żeż nie pamyliŭsia:
Zdziekawaliś Boh i ludzie.
A czym kiepska? — bo na marcy
Ja radziŭsia — (post praŭdziwy
Ciażki miesiac haspadarce:
Jak prażyŭ chto — budzie żywy.)
Pierajeŭsia chleb da kryszki,
Bulby tolki jak pasiejać,
I prywarku ani łyżki,
I skacina, — choć razwiejać;
Ni sałomki, nia to siena,
Choćby na raz dla skaciny;
A tut droŭ ani palena,
A tut Jeszcze naradźmy!
Trebaż babie bochan chleba
I harełkiż treba plaszku,
Jeszczeż chryścić chłopca treba…
Wot i dumaj jak siarmiażku
Niasci żydu pad zastawu,
Ci pradać kania, karoŭku?
„Sieŭ, kazaŭ jon, ja na ławu,
Uziaŭszysia za hałoŭku
I zapłakaŭ, aż zaliŭsia,
Tak jak baćku pachawaŭszy…
Kiepska zrabiŭ, szto radziŭsia,
Kiepska budzie swiet paznaŭszy“!

Ci to słowa jszlo urokam
Szto skazaŭ u kiepskim czasie,
Ci chto kinuŭ takim wokam?…
Nu i dolaż udałasia!
I zbyłosiaż baćki słowa!
Wot u tydzień wiazuć heta
Chryścić mianie da „Makrowa“,
Kumoŭ dwoje i kabieta.
U „Aborkach“ most sarwała,
A jaż byŭ. — czuć żywy, słaby.
Rada-ŭ-radu, na tym stała,
Szto achryściać z wady baby.
Z „Biaraziny“ żmieniaj wady
Kuma sama zaczarpnuła,
Pamatała siudy-tudy,
Trejczy na mianie linuła.
„Wot i chrest uwieś tut, każe,
„I ksiądz chryscie hetak sama,
„Tolki jeszcze czymś pamaże,
„A chłopcu ŭsio roŭna-jama!
„Choćby żywym choć dawieźci,
„Kab darohaj nie skanała, —
„Skażuć — kiepska wiazła hdzieści,
„Abo tuha spawiwała“!…
Hetak miania pachryściŭszy,
Wiazuć nazad ŭżo da matki.
Woczy dobra pazaliŭszy,
Ledwie uniasli da chatki.
Zakusiŭszy tut jak treba,
Pakumalisia i kwita:
Baba ŭziała bochan chleba,
Plaszku wodki, torbu żyta;
Razyjszlisia i pasnuli.
Matkaż mianie kałychaje:
„Luli, szepcze, synok, luli“…
A jak zwać? — sama nia znaje.
Wot nazaŭtra z pazarania
Biażyć matka da kumoszki
Dy pytaje: jak prazwania
Dali synu? Lonu troszki
Tut pryniesła pry zdareniu,
Troszki sała, krup sa żmieniu…
A kumaż była praworna:
Choć szto zbresze — nie zapnietca;
Krucie sabie u sieniach żorna,
Trebaż sałhać! kudyż dzietca?
„Imia, każe, twajmu synu
„Ksiądz chacieŭ dać pa kantyczce,
„Dumaŭ jon może z hadzinu;
„Uziaŭ książku, jak staŭ rytca
„Dyk daŭ potym z kalindarka“!
Matka prandzej z chaty ŭ sieni,
Jakby ciwun hnaŭ pa karku,
Usio szepcze to imenie:
„Alindarku, Alindarku“!
Prylacieŭszy tak da domu
Za kałysku uziałasia
I zradzieła jak swiatomu,
Szto aż slazmi zaliłasia,
I kałysze i hałosia;
Nadta imia spadabała.
Nadto dobraja zdałosia,
Szto takoha i nia znała!
Wot i klikać mianie stali,
Skalindarkaj, alindarkaj…
Nu, jak znali, tak i zwali.
Ale wot szto z haspadarkaj?
— Napiersz koń zdoch tahoż leta.
I ciałuszka, jak łań, pała…
Matkaż, wiedama kabieta,
Zatużyła i zapała,
Hadkoŭ zo try paciahnuła,
U marcy i ruczeńki zharnuła.
(A ŭsio ŭ marcy, trebaż heta?
A razumnaja była kabieta!)
Z taho hora baćka biedny,
Stan markotny jak mahiła.
Było siadzie taki biedny…
„Sztoż ty heta narabiła“?!
Hetak skaże i zapłacze.
(Chtoż paczuje, chto zabacze?)
Potym daj pamału swatać;
Trebaż, wiedama, żanitca,
Kab było kamu pałatać,
Kab było u szto zmianitca,
A tak usio pamarnieła:
Kury, husi, nawiet świnie,
I świnia dziaciej pajeła,
I karowa marnie hinie…
U wosień dawaj szukać pary:
Dy ni wodnaja nia uhocze,
Adnej biedny, druhoj stary
Trećja czort wie — szto tarocze:
„Addaj, każe, Alindarku
„Kudykolwiek choć na ludzie,
„Siadź na naszu haspadarku
„Tahdy wyjdu, dobra budzie“!
Baćka kidaŭś zo try tydni,
Jeszcze horej zażuryŭsia,
Pradaŭ siaki-taki złydni,
Razłajdaczyŭsia, razpiŭsia
I umior tak pad harodam,
Ustramiŭszy ŭ płot hałoŭku!
Szapku najszli aż za brodam
I u szapce załatoŭku.
A na zaŭtra prywioŭ socki
Asesara, panoŭ troje.
Trup toj zrezali na klocki…
(A ŭ marcyż było j toje!)
Mianie ciotka u wapieku
Uziaŭszy troszki padraściła,
Dy jakomuś czaławieku
Jak za syna adpuściła.
Nie zadoŭha zmiorła ciotka:
Ja staŭ kruhłaja sirotka.
Ci hdzie dniuju, ci naczuju,
A ŭsio biadu swaju czuju!
Pastuchi zbiarutca ŭ haju,
Piajuć pieśni la biarozy,
A mnie czahoś, sam nia znaju,
Smutna, ciażka, ciakuć slozy.
Ros ja hetak za waczyma,
Użo trejczy spawiadaŭsia,
Kali zimoj da wajczyma
Dy uratnik zabłukaŭsia.
Ja siadżu sabie na pieczy,
Płatu łapci, ŭju abory,
Jon pakazuje praz pleczy:
„Szto-to? syn twoj, każe, chwory?
„To nia syn“ ! Aj czym toj każe
„Uziaŭ sirotku; dziakuj Bohu
„Dobry ŭdaŭsia: pozna laże,
„Rana ŭstanie, i adłohu
„Nie zapuście… spahadliwy;
„Maju syna, choć nia rodny,
„Ażaniu, jak budu żywy,
„Budzie Bohu j ludziam hodny“!
„A let skolki? — toj pytaje.
„Dwadcać, każe, musić maje“?
„A zwać jak“? — „Da Kalindarka“!…
Ratnik pisze usio szparka:
Jak radziŭsia, lidzie chryściŭsia?…
Pisaŭ, pisaŭ dyj pajechaŭ!
Baćka jaho uhaścili,
Dali torbaczku harechaŭ…
Pośle taho tak nia dalej
Jak u tydzień i asesar
Szuść u chatu (i z madalaj).
„A hdzie, każe, toj pasesar,
„Twoj Lindarka, ci jak zwietca,
„Szto chawaitca z niakructwa,
„Placieć lapciki na pieczce?…
„Aszukanstwa, bałamuctwa“!…

A jaż jechać mieŭ pa drowy,
Baćka kliknuŭ, idu ŭ chatu…
A asesar — toj — zdarowy!…
Laś mnie ŭ mordu, potym tatu,
Jaż uziaŭ jaho za hrudzi
I pichnuŭ lybom u dzwiery
Jon jak raŭknie: „hej wy ludzie,
„Tut razboj! Prymicia miery!…
„Tut rysztant, bradziaha skryty, —
„Wot i łeb kaliś byŭ bryty, —
„Wiaży usich, naradżajsia“!…
Mianie laś! „Ty chto? zaznaj sia“!
„Skalindar, każu, siarota“!…
Paciahnuli pa darozie,
Zawiazali i warota,
Myż spynulisia ŭ astrozie…

Astroh, bratcy, pahladzieŭszy
Mimachodam, wykładaje
I niczoha: Szyk nia jeŭszy
I ŭ astrozie nia bywaje,
Ale lepszy ŭ chacie hoład,
U darozie wielki cholad,
Najciażejsza praca ŭ poli,
Jak u toj astrożnaj doli!
Widziaŭ ptaszku ja u kletca,
Jak hałoŭkaj poty bjetca,
Aż skrydełkam zatrapocze
I skanaje… żyć nia chocze.
Raz lisicu, adkapaŭszy,
Prywiazali my do koła:
Stałaż hryźci szto papaŭszy,
Sabie brucha razparoła,
Raztrybuszyłaś na czaści,
Kab nia żyć tak, choć prapaści.
Naszto — hadzinu, miadzianku
Puści u szklannaje naczynie, —
Sama siabie biaz prastanku
Budzie żalić, poki zhinie!..
Jak użoż skacina taja,
Abo hadzina praklata,
I ta canu woli znaje,
Sztoż dla naszaho-to brata,
Mieŭszy rozum nie skaciny,
Jak znać wolu my pawinny?
A ŭ astrozież niema woli,
Ni ŭ czom niama i nikoli!
U żalezie tyja dzwiery,
Pry dzwiarach stajać żaŭniery,
A narod usio siardzity,
Tak jakby jeszcze nia syty
Ludzkich slozaŭ, muki, jęku;
Nia haworać pamalenku,
A ŭsio zykam, a ŭsio z łajkaj,
A ŭsio z bojam, usio z nahajkaj.

U dziadziniec nas jak pchnuli,
Dzwiarmi tymi jak hruknuli,
Dyk i swiet mnie tym zakryŭsia,
Jakby ŭ trunu zabiŭsia…
Zaraz starszy uziaŭ za pleczy
Chlasnuŭ trejczy, tak, biaz reczy,
Kluczy kinuŭ, — „u chałodnu!“
I abłajaŭ matku rodnu.
Nas pichnuli jak u jamu
U ciomnu chatu czwaragrannu,
Dali chleba, wady mieru
I zapiarli, jak za wieru
U ciamnicach kaliś beta
Zamykali sia ad swieta.
Ciomna, zimna… prytulitca
Niama kudy! A kahaniec,
Jakby hubka, tolki tlitca…
Zaśpiawali my rażaniec:
Piajom, płaczym, aż hałosim,
Bożaj łaski — Praŭdy prosim!
U takim jęku, za slazami
I pasnuli u toj jamie!
Abudziŭsia jaz ździwienia:
Hladzić u szczełaczku pramienie!
Ja padumaŭ: łaskaż Boża
I siudy pralezci może?
Ahladajusia wakoła,
Jakby szukaŭ i tut Boha,
Mnie zrabiłasia wasoła,
Nie bajusia ja nikoha,
Znoŭ rażaniec. „Bug ucieczka“
Blaju sabie jak awieczka,
Kali braźć kluczom u dzwiery
I kryczyć chtoś: „hej wy zwiery,
«Wy buntoŭniki, paskudy,
Wybierajcisia adsiudy,
Tut ważniejszym treba sieści.
Was u wobszczu zdadzim hdzieści“.
Pawiali nas aż na boru…
Pa jakomuś kalidoru…
Dźwiery, dźwiery, ŭ dźwierach dziurka
I u każdaj-że chwigurka
Jakby taj aż wyhładaje,
Hdzie ni hlanisz usioż taja:
Bliszczać woczy, twar jak hlina,
I abrosszy, jak skacina…
U turmie, jak u tym hrobie,
U adnu twar lisich, parobie!
Iszli, iszli, hetak z honi.
A smrod taki, szto ad woni
Mnie aż duch u hrudziach spiorła,
Jakby ciśnie chto za horła.
Tut nam chatu pakazali,
Upuścili, razwiazali,
Wady dali, trochi chleba
I zapiorli znoŭ jak treba.
Tut narodu szmat siadzieła.
Hlanuŭ ja — dusza samleła:
Jak paduszki u ich twary,
U chacie pusta, tolki nary.
Lażać usie, z nas rahoczuć,
Nawiet miejsca dać nia choczuć.
„Dawaj, każe, choć na plaszku;
A nia daŭszy, dyk paraszku
Ciągle ty wynosić musisz,
A ŭżo chleba, dyk nia ukusisz; —
My tabie nabjom askomu,
Poki wierniszsia da domu!
Ja spałochaŭsia, bajusia:
„Wojcze nasz“ każu, malusia…
Boh daŭ spomnić: załatoŭka
Hdzieś była ŭ kaszuli ŭszyta,
Szto dała kaliś żydoŭka,
Szto padwioz u młyn jej żyta.
Prędka zarwaŭ tuju łatu,
Kinuŭ złoty toj na chatu…
I nia ŭhledzieŭ jak chapili,
Tolki widzieŭ wodku pili.
Tahdy stali nas pytatca,
Ci zastaŭsia сhto u chatca,
Adkul, za szto pasadzili,
Pa jakich turmach chadzili?
Inszy wucze, na pytania,
Jakoje dać pakazania:
Każy, każuć, znać nia znaju,
Czyj ja jość, z jakoha kraju?
Małym byŭszy slapych wadziŭ,
A padrosszy i sam bradziŭ;
Nia prypisany da skazki,
I tak żywu z Bożaj łaski.
Boh moj baćka, ziamla matka:
„Znać nia znaju“, — usia hadka!
Tak da marca siadzim cicha,
Nia czuwać dabra ni licha,
A u marcy szluć bumahu,
Kab dastaŭlana bradziahu,
Supraciŭnika ŭłaści,
Ułażennia pierszaj czaści,
Szto mianujetca „Lindaram“
Dy jszcze bjetca z asasoram,
Dy kab byŭ u łańcuch zakuty,
Na nahach, kab byli puty,
Praważaciali, kab srohi,
Kab nia schodzili z darohi
A kab prosta da naczała…
I ci mała tam pisała?

Wot na zaŭtra rana, rana
Nam adzieżka nasza dana;
Paskidali my siarmiahi,
Sałdat uziaŭ dźwie bumahi,
Nas zwiazali i ŭ darohu!..
Ja padumaŭ: dziakuj Bohu!
Choć nas słonaczka sahreje,
Wiecierczyk na nas pawieje,
Może dożdżyk srybny zmocze,
Może ptaszka zaświargocze ?..
Aż zaplakaŭ ja zradzieŭszy!
Ot, zdajetcab, i nia jeŭszy
Byŭby syty na swabodzie,
Jak toj krolik u harodzie.
Tut zdajetca i skanaŭby,
Za swabodu życiob daŭby!

Skaŭronaczki Boha chwalać,
A pastuszki ahoń palać,
A i słonaczka pryhreła;
Aż mnie ŭ duszy pajaśnieła.
Da pałudnia iszli hetak
Pry darozie szmat i kwietak:
To praleski, to sasonka
Wyhrawaje Boża słonka!
Tak padwieczar ŭ miejscy stali,
U chałodnaj naczawali, —
Było pozna. Zaŭtra zrania,
Jak raz u dzień Zwiastawania,
Kliczuć mianie da daprosu,
(Zadawać to użo czasu!)
Toj sudziebnik maladzieńki,
Taki bystry, choć maleńki:
Usio pytaitca dy pisze
I nahoj usio kałysze.
Jak spytaŭsia mianie chto ja?
Ja i spomniŭ sabie toja,
Jak wuczyŭ tamtoj z astrohu:
„Znać nia znaju ja niczoha!“
I staroha tut kliknuli,
Papytalisia, razkuli
I da domu pawiarnuli.
A mnie każe: „ty bradziażka,
„Sakryŭ zwanie, budzie ciażka:
„Sorak rozag, potym roty!
„Skaży lepiej — adkul, chto ty?“
A ŭsio pisze, pisze, pisze
I nahoj usio kałysze.
Pisaŭ, pisaŭ, daŭ druhomu
I sam paszoŭ kudyś z domu:
Mianie znoŭ że da astrohu;
Tolki ciapier, dziakuj Bohu,
Adzinoki ja zastaŭsia.
Aj czym plakaŭ, jak żagnaŭsia:
„Pomni, każe, mianie, synu,
„A ja, chibie szto sam zhinu,
„A ciabie wirnu da wioski,
„Chibieb użo hnieŭ byŭ Boski,
„Abob Praŭda hdzieści zmiorła! —
„Wyrwu ciabie im i z horła:
„Boh pamoże proci siły,
„Praŭda wyjdzie jak z mahiły!“
Skazaŭ heta, pakłaniŭsia,
Dy iznoŭ slazmi zaliŭsia.
I mnie stała ŭ waczach ćmiana,
Zaszczymieła ŭ sercu rana,
Jakby sztości adarwała,
Sam nia znaju szto mnie stała?
Kali hlanu, aczunieŭszy, —
Ja ŭ szpitali zachwareŭszy…
Haława maja abryta,
Twar wadoj, ci czym ablita,
A pić choczytca… zdajetca
Reczkub wypiŭ, kab pry reczce!
Tak ja pralażaŭ try tydni,
Pradaŭ usie swaje złydni;
Nadto jeści staŭ pa mnohu
I paprawiŭś, dziakuj Bohu!
Jaż tut lażu i ni reczy,
Szto tam stary haspadare;
A jon torbu ŭziaŭ na pleczy,
Pa naczalstwu prośby żare!
Trejczy Wilniu, siem raz Lidu
Jon adwiedaŭ. Trebaż wiedać, —
Prysiahnuŭ, poki ja wydu
Nawiet doma nia abiedać!
Razdabyŭ usie papiery,
Zapisaŭ mianie u skazku…
Szto i baćkab może szczery,
Nia zrabiŭ takuju łasku.
Tak u wosień ŭ zamarozki
Prywiali mianie da wioski
Pazbirali szmat susiedaŭ!..
Kożny hawaryŭ, szto wiedaŭ:
Jak ja tut, kali radziŭsia,
Jak i baćka moj żaniŭsia ?
Pakazali usio czysta
I szto imia mnie „Kalista,“
Szto zawuć mianie „Lindarka“
Tak, na śmiech, szto czysta hoł
Jak lindar, szto na falwarku:
Wieś majątak, — jon dy woł.
Asesar byŭ użo nowy,
Czaławieczak tak, niczoha,
Jakiś cichi, niezdarowy
I ciarpliwy… chwalić Boha!
Posle taho praz poŭ hodu
U marcyż, mianie na swabodu
Dziakuj Bohu, adpuscili
U toj dzień jak i chryścili.