Daŭno-ž ja daŭno
ŭ matuli była,
daj ŭžo-ž taja darožańka[1]
trawoj zarasła.
Trawoj zarasła,
płyŭcom zapłyła,
čyrwonaju kalinaju
pazarastała.
Chłopcaŭ paprašu,
trawu wykašuć,
a ja tuju kalinańku
sama wyłamlu,
j da swajej matulańki
ŭ haścinu pajdu.
Mileńki kaža:
da j prybirajsia,
ja kaničańka zaprahu
cibie padwiazu.
Cibie padwiazu,
tabie razkažu,
bywaj, bywaj maja miła,
pakul ja skažu: U nidzielku bywaj,
nočańku načuj,
ŭ panidziełak raniusieńka
da domu dumaj.
Jak da mamy jdu
ta ŭsie skačučy,
jak da cibie, moj mileńki
ta ŭsie płačučy.
Jak da mamy jdu,
ta mnie wiasieło,
jak da cibie, moj mileńki,
— świeta nie widno.
Jak da mamy jdu
— słonajka jasna,
jak da cibie, moj mileńki,
— dola nieščasna.
Jak da mamy jdu,
słonajko świecić,
jak da cibie, moj mileńki,
ta chmura lacić.
Jak da mamy jdu,
a wianočki ŭju,
jak da cibie, moj mileńki,
ta ŭsie ślozki lju.
|