Niezabudka (1918)/VI/Maroźka
← Biedny woŭk | Maroźka Беларуская народная казка Аўтар: Вацлаў Ластоўскі 1918 год |
Pan Katowič → |
Іншыя публікацыі гэтага твора: Марозька (Ластоўскі). |
Maroźka.
U adnej mačyci była pačeryca i rodnaja dačka. Rodnaja što nia zrobić, za ŭsio jaje hładziać pa hałoŭcy i chwalać, a pačeryca jak ni starajecca, jak ni patraplaje — ŭsio nie tak, usio błaha. A treba praŭdu skazać, što dziaŭčynka była — zołato. I zdumała mačycha niarodnuju dačku s chaty zbyć. Jak prystała da dzieda, jak prystała, ratunačku nima! — „Wiazi jaje kudy chočeš, kab wočy maje jaje nie bačyli, kab wušy maje ab jej nia čuli, dy nie wiazi jaje ŭ čužuju wiosku, ŭ ciopłuju chatu, a ŭ čystaje pole, na traskučy maroz!“
Dzied zamarkociŭsia, zapłakaŭ, pasadziŭ dačku na sani, zawioz u čystaje pole i kinuŭ u hurbu, a sam skarej damoŭ, kab wočy nie hladzieli na dačuščynu smiertuchnu.
Astałasia biednieńkaja ŭ śniahu, trasiecca at ściužy i cichańka płače… Ažno idzie maroz, idzie, paskakiwaje, na dziaŭčynku pahladywaje: — „Dziaůčynka, dziaŭčynka, ja — Maroz-Čerwanos.“ — „Witaj, marozie, widać ciabie Boh prysłaŭ pa maju dušu hrešnuju.“ Maroz chacieŭ jaje zamarozić, ale padabałasia jamu razumnaja jaje haworka, — pažaleŭ. Kinuŭ jon jej miadźwiedzy kažuch. Nadzieła jana miadźwiedzy kažuch, patkorčyła nohi i siadzić. Iznoů pryjšoŭ Maroz-Čyrwanos, idzie, paskakiwaje, na dziaůčynku pahladywaje: — „Dziaŭčynka, dziaŭčynka, ja Maroz-Čyrwanos!“ — „Witaj, marozie, widać ciabie Boh prysłaŭ pa maju dušu hrešnuju?“ A maroz pryjšoŭ saŭsim nie pa dušu: jon prynios dziaŭčyncy wialikuju skryniu, poŭnuju ŭsielakaho dabra na pasah. Sieła jana na skryńniu — hetakaja wiasioleńkaja dy pryhožeńkaja! Iznoŭ pryjšoŭ Maroz-Čyrwanos. Jana jaho pawitała charašeńka, a jon jej daŭ sukniu, šytuju sierabrom i zołatam. Nadzieła jana i stała hetkaja strojnaja! Staić i piesieńki piaje. A mačycha pa jej paminki spraůlaje, napiekła blinoŭ i pasyłaje dzieda: „Idzi, dzied, wiazi chawać swaju dačku.“ Dzied pajechaŭ. A sučačka pat stałom: „Dziaŭ! Dziaŭ! dziedawu dačku ŭ zołacie, u sierabre wiazuć, a babinu dačku zamuž nie biaruć!“ — „Maŭčy, durnaja! na blin, skažy: „babinu dačku zamuž woźmuć, a dziedawu chawać wiazuć!“ Sučka źjeła blin dyj znoŭ: „Dziaŭ! Dziaŭ! dziedawu dačku ŭ zołacie, ŭ siarabre wiazuć, a babinu zamuž nie biaruć.“ Baba i bliny dawała i biła jaje, a sučačka ŭsio swajo: „Dziedawu dačku ŭ zołacie, ŭ sierabre wiazuć, a babinu zamuž nie biaruć!“
Skrypnuli waroty, atčynilisia dźwiery, niasuć skryniu wysokuju, ciažkuju; idzie pačeryca — ůsia bliščyć, zijaje! Mačycha hlanuła — i rukami lasnuła. — „Dziedu, dziedu! Zaprahaj dwoje koniej, wiazi chutčej maju dačku, pasadzi na toje pole dy na tym miejscy.“ Pawioz dzied babinu dačku na toje pole. Pryjšoŭ Maroz-Čyrwanos, paŭziraŭsia na swaju hościu, paskakaŭ kala jaje, a jak razumnaj haworki nie pačuŭ, uziaů i zamaroziů. Na druhi dzień pasłała baba dzieda pa dačku. Pa niemałym časie rasčynilisia dźwiery, wybiehła baba sustrečać dačku, dy zamiest jaje abniała ściudzionaje cieło.