Spakojsia duch, strywožany niahodaj,
Strymaj nudliwyja parywy žalu;
Zirni na kryž, adwiečnych praŭd skryžalu
I klič pačuj adtul: „Ty mnie žyćcio daj!“
Żyćcio daj mnie miž bolu i ciarpieńniaŭ;
Achwotna jdzi ciarnistaju ściažynaj
Da mety tej apošniaj i adzinaj,
Za hołasam usich ludzkich sumleńniaŭ.
Ciarpi, trywaj, złydniu nie paddawajsia,
Z pakusaj u boj adwažna jdzi;
Spakojna ŭ dal žyćcia hładzi,
Za płuh uziaŭšysia, nazad nie azirajsia.
Ary, karčuj dziarwan duchowaj niwy,
Padatny hrunt dla Łaski ŭrablaj:
Jana ŭzraście nadziei — nia hublaj; —
Pracuj ty z joj i budzieš wiek ščaśliwy.
A ščaście hetaje nia končycca z taboju,
Jano pradoŭžycca za hrobam, — tam,
Dzie za trudy i hora daść Boh nam
Siabie ŭwidzieć u wiečnym supakoju.
Dyk proč trywoha, sum! U spakoju i wiasielli
Dla ščaścia duš tut treba pracawać,
Z tuhoj i złom adwažna wajawać,
Až da kanca, pakul duša u ciele.
|